Poczekaj chwilkę tylko pójdę po coś do samochodu. Nie otwieraj oczu, ani się nie ruszaj. Powiedział i po chwili już nie było go przy mnie. Na początku nie otwierałam oczu, bo nie chciałam psuć sobie niespodzianki, ale to było silniejsze ode mnie. Dobra jak otworzę na chwilkę to przecież nic się nie stanie. Otwierałam powoli oczy i usłyszałam głos.
- Ej no miałaś nie otwierać – powiedział chłopak który w
niewyjaśnionych okolicznościach znalazł się blisko mnie
- No już dobra i tak nic nie zdążyłam zobaczyć – założyłam
ręce na piersi i czekałam na dalsze wskazówki
*Victoria*
- Co ja z tobą mam… - powiedziałam patrząc na wygłupy
mojego blondynka
- No co przynajmniej się uśmiechasz i chwile w tym białym
miejscu są wspaniałe - nadal kontynuował popis swoich umiejętności
gimnastycznych
- Niall przecież ty nie jesteś żadnym gimnastykiem! –
przypomniałam mu przez śmiech
- No co ty przecież gwiazdę umiem zrobić – wypiął dumnie
pierś
- To pokaż! – byłam pewna że nie podoła zadaniu
- No już zrobiłem! – wskazał na siebie – Tak koło 2,5 roku
temu zrobiłem z siebie gwiazdę i do tej pory jestem nią! – przez chwilę
myślałam że żartuje i zaraz wybuchnie śmiechem lecz on patrzył na mnie zupełnie
poważnie
- Ty na serio mówisz czy znów chcesz mnie rozbawić? –
zapytałam trochę zmieszana zaistniałą sytuacją
- Przecież pokazałem ci gwiazdę – wypiął się dumnie – to twoja wina, że nie sprecyzowałaś o jaką ci chodzi – zaczął się niepohamowanie śmiać
- Przecież pokazałem ci gwiazdę – wypiął się dumnie – to twoja wina, że nie sprecyzowałaś o jaką ci chodzi – zaczął się niepohamowanie śmiać
- No fakt to chociaż stań na rękach – dałam mu zadanie moim
zdaniem nie do wykonania
- A co z tego będę miał? – zapytał unosząc brwi
- Czy ja wiem, buziaka! – powiedziałam
- Skoro o to jest walka to spokojnie zrobię – chłopak wierzył w siebie jak
nigdy
- No.. no widzę że nasz Niall szykuje się na Igrzyska
Olimpijskie w Rio. Brawo odwagi! – bił mu brawo Lou, a zaraz po nim dołączyła
reszta chłopaków
- Oj no bez przesady, aż tak dobry nie jestem – udawał sztuczną
skromność śmiejąc się ze wszystkimi
- No przecież - zaśmiał się Zayn – A co cię do tego
zmusiło? – dopytywał
- Albo raczej kto? – dokończyła Perrie z kotkiem na rękach
- Jakoś chciałem tą obywatelkę – wskazał na mnie –
rozśmieszyć, no i powiedzmy że się założyłem – mówił co raz ciszej
- Aha - zaśmiał się Liam, który był ubrany w granatową
koszulkę z rękawami ¾, czarne rurki z niskim stanem i białe conversy przed
kostkę
- A co było wygraną, oczywiście coś co cię nie spotka –
nabijał się Lou, chłopak był czerwony ze śmiechu jak jego spodnie, to
wyglądało komicznie, całą czerwień oddzielała tylko biała bluzka, na stopach
miał białe vansy
- A widzisz to moja słodka tajemnica – wszyscy się zaśmiali
*Harry*
Wpadłem na genialny pomysł tylko musiałem troszkę poczekać,
aż słonce zacznie zachodzić. Przypomniałem sobie o pewnym miejscu, na które
trafiłem przypadkiem. Było tam po prostu idealnie. Mam nadzieję, że takie
zakończenie naszego dnia będzie świetne. Zostawiłem ją na chwilkę, żeby wyciągnąć
z samochodu aparat, kosz piknikowy i koce. Oliv stała grzecznie, ale na
szczęście w odpowiednim momencie wróciłem bo inaczej zobaczyłaby wszystko. Do tego
miejsca zostało nie dużo. Szliśmy praktycznie ramię w ramię. Tylko że ja
prowadziłem dziewczynę bo przecież nie mogła zobaczyć drogi tutaj. Kiedyś ją
jej pokaże, ale nie dziś. Żeby nie ryzykować zawiązałem jej na oczach bandankę.
Co chwile marudziła ile jeszcze, gdzie idziemy. To było słodkie, ale już
zaczynało mnie wnerwiać.
- Jak nie przestaniesz to cię tu zostawię – postawiłem jej
ultimatum
- Dobra, dobra, ale skąd ja mam pewność że nie wywiozłeś
mnie gdzieś i chcesz zgwałcić? – mówiła poważnie lecz pod koniec zaśmiała się
- Dziewczyno pomyśl, jakbym serio chciał cię zgwałcić to już
dawno bym to zrobił, przecież tyle razy u ciebie spałem to chyba logiczne że
jakbym chciał to wykorzystałbym to – ostatnie słowa szeptałem jej do ucha,
starałem się zrobić to jak najbardziej seksownie i udało mi się, przeszedł ją
dreszcz
- Już mnie tu nie uwodź tylko prowadź. – zarządziła i podążyliśmy
dalej
- Tylko mi więcej nie marudź. – zaśmiałem się
Szliśmy jeszcze jakąś chwilkę. Spojrzałem na zegarek
widniała na nim 20. Świetnie czyli słońce już się prawie schowało. Jako że są
wakacje to dzieje się to o wiele później.
- Stój tu, nie ruszaj się i nie podglądaj – rozkazałem jej
- Ok, Ok tylko się pospiesz bo już mnie nogi od tego łażenia
bolą… - mówiła wyraźnie znudzona
- Co ja ci mówiłem o marudzeniu? – przypomniałem naszą
rozmowę
- Już przepraszam i postanawiam poprawę! – poprawiła się
Udałem się parę kroków od niej i zacząłem rozkładać wszystko
co było potrzebne. Na pierwszy ogień poszedł koc na którym będziemy siedzieć,
następnie porozkładałem kanapki, owoce i inne tego typu rzeczy. Spojrzałem na
to miejsce i wróciłem po przyjaciółkę. Zastałem ją w tej samej pozycji co
wcześniej.
- Choć już moja marudo – zażartowałem i za to dostałem lekko
z łokcia w brzuch – Dobra sorry – poprawiłem się
- Mogę wreszcie ściągnąć tą bandanę? – spytała
- Oczywiście teraz tak – powiedziałem z wyraźnym zaciszem na
twarzy
*Olivia*
Nareszcie mogę zobaczyć co mnie otacza. Powoli rozwiązałam
materiał z oczu i pierwsze co zobaczyłam to że jest już wieczór. Spojrzałam
przed siebie. Stał tam Styles i uśmiechał się od ucha do ucha, za nim kryło się
coś pięknego. Na niebie widniały gwiazdy, wszystko miało niezapomniany klimat.
Na pagórku rozłożony był koc, a na nim jedzenie. Miał świetny pomysł. Ten
chłopak coraz bardziej mnie zaskakuje. Ale za to go kocham! Zaraz, zaraz ja go
kocham?! No oczywiście jako przyjaciela, brata, ale kochać w pełnym tego słowa znaczeniu
to kocham tylko Tommego. Chyba… Nie no co ze mną jest! Już sama nie wiem co
czuję. Gdy jestem z Harrym czuję się świetnie, nie mogę się przestać uśmiechać,
tyle dla mnie robi. A Tommy, on jest taki wyjątkowy zresztą jak Harry. Już nie
wiem co myśleć.
- To jak podoba się? – wyrwał mnie z zamyśleń Harry
- Żartujesz, mało powiedziane podoba, to najlepsza rzecz
jaką ktokolwiek i kiedykolwiek dla mnie zrobił – krzyknęłam i rzuciłam się na
chłopaka by go wyprzytulać
- Czyli widzę że nawet bardzo, bardzo się podoba – zaśmiał się
gdy go uwolniłam z uścisku – to jak siadamy? – zapytał wskazując na koc
- Oczywiście – powiedziałam z entuzjazmem
Bawiliśmy się świetnie, jedliśmy kanapki, potem rzucaliśmy
się winogronem. Wszystko było uwieczniane na fotografiach oczywiście.
Nigdy w życiu przez cały dzień nie miałam tyle radości. Cały
dzień śmiechu , bez żadnych problemów tylko przyjemności. Tak mogłabym mieć
codziennie, ale przecież nic nie trwa wiecznie. Leżeliśmy na kocu, właściwie
Harry wpół leżał, a ja leżąc miałam głowę na jego brzuchu. Głaskał mnie po
włosach i pokazywał gwiazdy nad nami.
- Mogłabym tu zostać na zawsze – westchnęłam
- Mogłabym tu zostać na zawsze – westchnęłam
- To da się zrobić – zaśmiał się melodyjnie
- Słodko wyglądasz w mokrych włosach – powiedziałam i zaczęłam
się dalej śmiać
- Oh tak - poruszał brwiami – ty również – wytknął język
- Dziękuję ci za wspaniały dzień – powiedziałam i
skierowałam twarz na chłopaka, dzięki bogu że użyłam wodoodpornego tuszu
- Nie ma za co – spojrzał w moje oczy a ja jego, widać było
w nich iskierki szczęścia które zawsze powodują uśmiech na mojej twarzy, nim się obejrzałam byliśmy w bardzo bliskiej odległości od siebie. Czułam
jego oddech. Nadal spoglądałam w jego oczy i widziałam w nich tak wiele emocji
że nie byłam w stanie ich wszystkich rozpoznać. Nadal patrząc w swoje oczy
zatopiliśmy się w pocałunku jakiego jeszcze nie było. Całował tak delikatnie
jakbym była porcelanową laleczką, a zarazem tak zachłannie. Jego miękkie usta co chwilę muskały moje. Nie panowałam nad sobą.
Zarzuciłam ręce na kark chłopaka, on zaś swoje przeniósł na moje biodra
przyciskając mnie jeszcze bardziej do siebie. Każdy centymetr naszych ciał się
stykał.
6 kom = next
jeah przeczytałam 29 rodziałów sporo tego. Obiecałam że jak znajde czas to wejde na twojego bloga i spełniłam obietnice, nie żałuje opowiadanie jest fajne. Nie jest przesłodzone. co by ci tu jeszcze napisać nie mogę się doczekać nastepnego. naprawde fajnie piszesz już po pierwszych rozdziałach polubiłam je. W niektórych momentach wybuchałam nie pohamowanym śmiechem. Mój ulubiony moment to ten kiedy robili pierwszą impreze i już nie pamiętam którzy z chłopaków odwozili dzieciaki do Louisy i to stwierdzenie "melduje wykonanie akcji fistaszek" czy jakoś tak to było boskie albo ognisko i sposób w jaki opisałaś Tay.
OdpowiedzUsuńPod moimi rozdziałami piszesz że nie umiesz pisać. Nie ładnie tak okłamywać koleżankę oj nie ładnie. ale się rozpisałam. Normalnie najdłuzszy kometarz jaki kiedy kolwiek napisałam. Ale cię zaszczyt kopnął hahahha A co do tego co mogło by się pojawić w kolejnych rozdziałach to mogła byś zrobić że Olivia nie będzie chciała zranić Toma(sory jak pomyliłam imie) i będzie kryć się z uczuciami do Hazzy. Bedzie próbować zapomnieć o tym pocałunku zreszta zrobisz jak zechcesz
ps: zapraszam do mnie
http://mystoryaboutonedirection-milly.blogspot.com
pozdrawiam
Paula
Powiem tyle, że jest cudowne jak zawsze<3 Ja bym chciała, żeby oni byli razem, ej:c
OdpowiedzUsuńhttp://little-things-onedi.blogspot.com/ <--- zapraszam:)
Boski rozdział, z resztą jak zawsze:*
OdpowiedzUsuńŚwietne
OdpowiedzUsuńmasz ogromny talent czasami jak jest mało komentarzy to sie nie przejmuj to nie znaczy że nam się nie podoba i nie czytamy
pozdrawiam ;**
Wow to jest super <3
OdpowiedzUsuńjest super! <3
OdpowiedzUsuńdopiero teraz nadrobiłam wszystko,
zaczęłam już wcześniej ale jakoś tak wyszło że nie miałam czasu i moje oczy mi na to nie pozwalały ;c musze iść do okulisty ;cc
a co do rozdziału to bardzo mi się podoba ^^
i ten pocałunek w deszczu awww <33
czekam aż dodasz następny C:
całuję, Nancy ; *
iwanttodieforonedirection.blogspot.com
Dalej dawaj!
OdpowiedzUsuń