niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 28 - Looking For You



Kolejną godzinę spędziliśmy w wesołym miasteczku. Odwiedziliśmy tam każde możliwe miejsce. Uśmiech nie schodził z twarzy dziewczyny. Teraz muszę wymyślić coś innego. Tylko co.
- To co teraz robimy? – zapytała dziewczyna wsiadając do samochodu
- Mam pewien plan – nie chciałem zdradzić jej szczegółów
- Nic mi nie powiesz? – zapytała z nadzieją
- Nie – starałem się nie wypowiedzieć nic co by mogło zdradzić dalszy cel naszej podróży
Po tej odpowiedzi dziewczyna odpuściła. Rozpoczęliśmy jazdę. Na ulicach robiło się tłoczno, bo w końcu była 3. Znów nie brakło nam tematów. Po 30 min jazdy byliśmy już pod London Eye.  Zaparkowałem samochód i pieszo udaliśmy się w stronę diabelskiego młynu. Wsiadając do kapsuły dowiedziałem się że moja przyjaciółka ma lęk wysokości.
- Ej.. ale ja się trochę boję - mówiła niepewnie Oliv
- Nie masz się czego bać, jestem przy tobie – wparłem ją
- Niech ci będzie - powiedziała niechętnie
- Zobaczysz jakie tu są widoki – próbowałem ją bardziej zachęcić 
Byliśmy w połowie drogi na szczyt, a Oliv nie chciała puścić mojej ręki. Nie powiem podobało mi się. Jak ja chciałbym być na miejscu tego przygłupa Tommy'ego. Cieszy mnie jedno, że choć ma chłopaka to ze mną spędza większość czasu. Wiem można pomyśleć, iż jestem egoistą, ale co poradzę, po prostu ją kocham. Tak, dokładnie, kocham ją! Właśnie dziś to stwierdziłem. Jak przypomnę sobie co ja jej powiedziałem. Chciałbym cofnąć czas, żeby to się nie wydarzyło. Mam szczęście, że mi wybaczyła. Ludzie mówią że przyjaźń damsko-męska nie istnieje, ponieważ zawsze ktoś spośród tej dwójki poczuje coś do drugiej osoby. W naszym przypadku to chyba jestem ja. Nie wytrzymam bez niej. Właśnie to zrozumiałem. Możliwe to ona jest właśnie tą jedyną, a ja straciłem ją.
- Mogłeś się wcześniej obejrzeć. - coś powtarzało mi w głowie
Zamiast szukać daleko, powinienem spojrzeć na to co przede mną. Nim się spostrzegłem byliśmy już prawie na szczycie. Postanowiłem wstać. Stałem przodem do szyby i wróciłem po Oliv która siedziała wystraszona na ławeczce.
- Choć do mnie. – wyciągnąłem do niej rękę
- Boję się - chwyciła ją niepewnie
- Spokojnie nic ci się nie stanie – zachęcałem ją do podziwiania tego co nas otacza
- Ale nie puszczaj mnie – trzymała się kurczowo mojej dłoni
- Choć – pociągnąłem ją w stronę szyby – przecież cię trzymam – ustawiłem ją przodem do szyby i stałem za nią opierając swoją brodę o czubek jej głowy
- Ale tu pięknie – zachwycała się widokiem
- No widzisz nie ma się czego bać – przyciągnąłem ją jeszcze bardziej do siebie
- Dziękuję… - odwróciła się do mnie przodem i wtuliła w moją klatkę piersiową
- Za co? – zapytałem
- Za ten dzień, za to że jesteś, za to że nic nie chcesz w zamian – powiedziała podnosząc głowę i patrząc mi w oczy
- Nie ma za co… od tego są przyjaciele – uśmiechnąłem się szczerze
- I tak dziękuję – pocałowała mnie w policzek i wróciła do podziwiania widoków, które powoli się zmieniały
Będąc już na dole myślałem co możemy robić dalej.  Postanowiłem teraz udać się w moje ulubione miejsce. Wyszliśmy z London Eye i pieszo udaliśmy się do celu.
- Gdzie idziemy? – spytała
- Zobaczysz – powiedziałem ciągnąc ją za rękę
Szliśmy jak zwyczajni ludzie. Dzisiejszego dnia czułem się jak normalny chłopak, nie jak gwiazda. Długo tą zwyczajnością się nie nacieszyłem bo w pewnym momencie wszystko popsuł jeden facet z aparatem. Szybko pociągnąłem Oliv z rękę i biegliśmy w przed siebie. Po krótkim, ale jakże męczącym biegu. Byliśmy na miejscu. Widok był niesamowity. Siedzieliśmy pod drzewem i wypatrywaliśmy się w przestrzeń przed nami. Nie odzywaliśmy się, ale nie była to krępująca cisza, wręcz przeciwnie.

*Victoria*
Jeszcze tylko dzisiaj i jutro wychodzę z tego cholernego szpitala. Mam już tego serdecznie dość. Te białe ściany mnie dobijają, a ten zapach już ledwo wytrzymuję. Jedyne co pomaga mi nie zwariować to mój kochany blondynek. Przychodzi codziennie. Przynosi mi normalne jedzenie. Oczywiście najpierw musi zbajerować pielęgniarki, żeby to wszystko przemycić. Często mi śpiewa, opowiada co działo się jak byłam w śpiączce. Jest taki kochany. Po prostu wymarzony chłopak. Dziwię się że nie miał dziewczyny.
- Jak dzisiaj u was w domu? – zapytałam blondynka
- A dobrze, rano się obudziłem, w domu nie było tylko Hazzy, a potem nie wiem bo przyszedłem do ciebie. – odpowiedział mi
- A gdzie Harry poszedł?
- Chyba do Oliv bo jak mówił dawno nie spędzali razem czasu. Coś mi się zdaje że nie podoba mu się ten cały Tommy. – stwierdził Niall
- Nie dziwie mu się, wyobraź sobie jakbym to ja miała teraz chłopaka.. – zamyśliłam się
- A co to ma w związku z nim? – nie wiedział o co mi chodzi
- Ty serio tego nie widzisz? – zadziwiłam się – Przecież on jest w niej zakochany - wytłumaczyłam
- Serio? – dopytywał się
- Tak - zrobiłam głupią minę – wy faceci naprawdę jesteście ślepi
- No nie powiedziałbym, bo widzę wyraźnie że piękna to ty jesteś - poruszał brwiami
- Głupek – dostał kuksańca w bok
- Ale słodki i twój – przygryzł dolną wargę
- Z tobą się nie da na poważnie – zaśmiałam się
- No wiem – był z siebie dumny
- Choć tu mój głuptasie - przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam w jego słodkie usta
- Um.. – oblizał usta – chyba częściej muszę robić z siebie idiotę – stwierdził
- Boże daj mi siłę – uniosłam ręce w górę
- Oj będzie dobrze, przyzwyczaisz się – pocieszał mnie

*Olivia*
- Pięknie tu… - przerwałam ciszę
- Wiem, nikomu jeszcze nie pokazywałem tego miejsca… - oznajmił
- Czyli mogę się czuć zaszczycona? – zażartowałam
- No oczywiście.. – zachowywał powagę – Przecież przebywanie ze mną to zaszczyt… - udawał divę
- Wiem i codziennie dziękuję bogu że taki zaszczyt mnie kopnął – walnęłam go w ramię
- Ej, ja tu cię swoją obecnością zaszczycam a ty mnie bijesz – założył ręce w koszyczek i odwrócił się do mnie plecami
- No, przepraszam - usiadłam naprzeciw niego – co mam zrobić żebyś się nie obrażał – spojrzałam na niego
- Nie wiem czy w tej sytuacji da się w ogóle cokolwiek zrobić - gładził się charakterystycznie po brodzie
- Harry - nakłaniałam go
- Ewentualnie na przeprosiny możesz podarować mi buziaka – wskazał swój policzek
- Niech ci będzie - udawałam niechęć
Przysunęłam się do chłopaka i nachyliłam się by go pocałować. Chciał obrócić głowę lecz wiedziałam że to zrobi i w ostatnim momencie przytrzymałam ręką jego policzek.
Chłopak był niezadowolony z mojego posunięcia, ale starał się to zamaskować.
- To jak już w porządku? – zapytałam z nadzieją w głosie
- Tak mi się wydaję – wystawił mi język – choć zbieramy się – wstał i wyciągnął do mnie rękę
- Gdzie teraz? – zapytałam
- Nie wiem.. – zaskoczył mnie odpowiedział
- Ok – podążyłam za nim
- Na razie choć do samochodu – pociągnął mnie w jakąś boczną uliczkę
- Którędy my idziemy? – zupełnie nie znałam tej okolicy
- Zobaczysz – szedł przodem ciągnąc moją rękę – Teraz zamknij oczy – jak rozkazał tak zrobiłam i nie pytałam już o szczegóły bo i tak by mi nie powiedział

5kom = next

7 komentarzy:

  1. My Ciebie też kochamy. <333 A Hazza może ją zabrać do jakiegoś lasu czy coś...sama nwm zdaję się na twój gust. :D :***** / Ania. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. haha :p niech Harry zabierze ją do łóżka - zboczona ja :D
    a teraz tak serio: rozdział boski jak zawsze <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne co tu dużo pisać :P
    przepraszam za spam ale jak będziesz miała czas to wpadnij do nas
    http://loveissomethingmorethanfriendship.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. cudocudocudocudo<3|K.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam jak ktoś do opowiadań dodaje zdjęcia, ja sama tego nie robię, ponieważ nigdy nie mogę znaleźć odpowiednich :D
    Twoje opowiadanie bardzo mi się spodobało tylko poprzez czcionkę troszeczkę miałam problem, ale dałam radę :D
    Haha gdybyś dodawała więcej rozmów Victori i Niala byłoby wspaniale :).
    - Głupek.
    - Ale słodki i twój.
    Najlepszy tekst <3
    Tak sobie pomyślałam, że Harry mógłby ją zabrać na piknik na jakimś wzgórzu przy świetle gwiazd :). Ciekawie by było gdyby ich jeszcze spotkała ulewa, haha.
    http://onedirection-the-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję:*