niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 40 - Always Be Together


- Ej nie płacz, coś wymyślimy – pocieszał mnie Harry
- Wątpię - szlochałam
- Pewnie zmienią zdanie, to było pod wpływem nerwów. Jestem pewny że zostaniesz – mówił pocieszająco
- Nie to już nic nie pomoże, może jak polecę do Polski i będę pokazywać jak mi tam jest źle to zmienią zdanie - zamyśliłam się
Z myślenia wyrwało mnie masowe zbieganie po schodach. Ujrzałam przed sobą moich przyjaciół. Mieli zaciekawione miny. Zupełnie nie zapomniałam że oni nic nie wiedzą. Na szczęście mój chłopak wszystko im wyjaśnił. Tak jak ja i Harry nie ukrywali wkurzenia i rozczarowania. Wspólnie kombinowaliśmy jakiekolwiek rozwiązanie, ale nic sensownego nie wpadło nam do głowy. Pozostało tylko trzymać się tego co wymyśliłam czyli grać na litość. Mam nadzieję że chociaż to się uda. Wszyscy udaliśmy się do mojego domu. Rozpoczęłam pakowanie jedynie najpotrzebniejszych rzeczy. Nie chciałam pakować się całkowicie bo wiedziałam że jak mój plan nie zadziała to po prostu ucieknę. Nie mam zamiaru się tam męczyć, a w szczególności teraz kiedy już wszystko idzie w dobrą stronę. Spakowałam jedną walizkę i jedną torbę podręczną. Dla pewności zważyłam ilość bagażu aby nie musieć płacić za nadwagę. Upewniając się że wszystko mam zaczęłam żegnać się z przyjaciółmi. Nie chciałam aby jechali ze mną na lotnisku bo zaraz zbiegło by się tysiące krzyczących fanek i nici byłyby z naszego pożegnania. Oczywiście Harry uparł się że musi mnie odprowadzić do końca więc nie było nawet mowy o sprzeciwie. Zaczął się najgorszy czas. Pożegnanie. Jak ja nienawidzę tego.
- I kto będzie teraz ze mną odwalał i rozweselał mojego loczka? – zapytał Lou trzymając mnie w uścisku i śmiejąc się po nosem, mnie również się to udzieliło
- Będę tęsknić głuptasie – poczochrałam go po grzywce – Tylko pamiętaj pilnuj się i El bo jak się dowiem że coś jest nie tak to skopie ci tą uwielbianą przez miliony dupę. – mówiłam to tak aby tylko on usłyszał i zaczęliśmy się śmiać. Następna w kolejce była jego dziewczyna. El jak zwykle prezentowała się wspaniale. Zazdroszczę jej takiego wyczucia stylu.
- Choć do mnie piękna – powiedziała i rozłożyła ręce, które chwilę później zamknęły mnie w przyjacielskim uścisku – Nawet nie wiesz jak będę tęsknić – powiedziała – I gdzie ja będę mieszkać gdy przyjadę do Londynu? – zapytała żartobliwie
- U mnie – powiedziałam uśmiechając się choć łzy płynęły po moich policzkach
- To nie to samo jak mieszkać z tobą, z tobą jest o wiele fajniej, weselej – powiedziała jeszcze bardziej ściskając mnie
- Oj przecież będzie jeszcze Vic, zobaczysz nim się obejrzysz wrócę, a zwłaszcza że mam do czego i kogo – spojrzałam po wszystkich zgromadzonych
Gdy El już odeszła przyszedł czas na mojego kochanego blondynka. Ten uśmiechnięty irlandczyk i wspomnienie o nim zawsze będzie powodowało uśmiech na moich ustach.
- Oliv… - powiedział najpierw i jak każdy poprzednik przytulił mnie – Dziękuję – znów ścisnął moje ciało
- Za co? – zapytałam
- Za tą dziewczynę co teraz stoi za mną i wyciera policzki – powiedział mi do ucha, a ja spojrzałam za niego, skąd wiedział co teraz robi Vic. Oni chyba są połączeni jakąś telepatią.
- Nie ma za co… - uśmiechnęłam się do niego i znów położyłam głowę na jego ramieniu
- Jest, bez ciebie nie miał bym takiego szczęścia. – powtórzył
- Już idź do niej ją pociesz a nie mnie przytulasz – zaśmiałam się, tak jak powiedziałam tak zrobił i już za chwilę przytulał naszą zapłakaną Vic
- Co się tak rozglądasz tu jestem – upomniał się Zayn– choć tu młoda – tak jak El rozłożył ramiona
- Oj wcale nie taka młoda jestem tylko rok od ciebie młodsza –mówiłam rozbawionym głosem
- Ale rok jest – zaśmiał się – I gdzie ja znajdę drugą taką Oliv? – zapytał pstrykając mnie w nos
- Nigdzie – odpowiedziałam – bo zabraniam ci szukać – znów się zaśmiałam i powtórzyłam czynność mulata
- I to się nazywa pogoda ducha – zaśmiał się chłopak – Jak wrócisz to pójdziemy razem zrobić sobie tatuaż – szepnął mi do ucha – mam nadzieję że Harry nie będzie zły – to już powiedział normalnie, a loczek natychmiast się wyprostował
- Dlaczego mam nie być zły? – zapytał lekko zdezorientowany
- Właśnie czego ma być zły? – stanęła przy nim Pez, na co my zaczęliśmy się śmiać
- Jak wróci to się dowiecie – powiedział chytrze Zayn
- Widzę że żart ci się wyostrzył – znów powiedziałam mu na ucho
- Jak widać – podziwiał sam siebie, właśnie za takie małe rzeczy uwielbiałam tych ludzi
- Dobra ja już spadam bo widzę długa kolejka jeszcze za mną – zaśmiał się i ostatni raz mnie przytulił
- I co ja mam kochana z tobą zrobić? – zapytała rozbawiona Pez
- Nie wiem zupełnie o co ci chodzi – mówiłam przy tym się śmiejąc
- Oj będzie mi ciebie brakowało – wytarła policzki po których popłynęły łzy
- Nie tylko tobie, pamiętaj jak masz chęć to wpadaj do mnie do domu, tam zapewne będzie Vic i El także jak masz chęć to proszę bardzo jest dla was otwarty. – powiedziałam uśmiechając się szczerze
- Tylko nie zapomnij o nas chociaż – upomniała mnie i odeszła do reszty
Następny był nasz najbardziej odpowiedzialny członek zespołu.
- Kto teraz pomoże mi ogarniać tą bandę? – zapytał Liam
- Oj dasz sobie radę – pocieszyłam go – Dani ci pomoże – uśmiechnęłam się do dziewczyny
- Mam nadzieję – uśmiechnął się smutno – Jak zalecisz zadzwoń na skype. Muszę z kimś pogadać – powiedział szeptem
- Okay, zawsze do usług i pilnuj mi Harrego. Żeby mu coś przypadkiem nie odwaliło - uśmiechnęłam się i podążyłam do ostatnich osób
- To najlepsi na koniec – zaśmiała się Dan i Vic
- No ma się rozumieć – dołączyłam do nich – chodźcie tu do mnie – objęłam je ramionami
- Ty Dani pamiętaj, pomagaj Liamowi ogarnąć ten dzicz – zaśmiałam się
- Tak jest – zasalutowała przyjaciółka 
- A  ty Vic pilnuj tego swojego blondynka i mojego dobytku – dziewczyna zaśmiała się przez płacz – Ej nie ma płakania, ja nie umieram tylko bez sensu wyjeżdżam bo i tak wrócę – coraz bardziej wierzyłam w swoje słowa
- Dobra koniec tego dobrego – zakończył nasze pożegnanie Harry –trzeba się zbierać bo nie zdążmy, a wtedy to już twój tato chyba mnie powiesi za uszy – zaśmiał się i zrobił poważną minę
- Okay już idę.. – powiedziałam ostatni raz przytulając przyjaciół
Szłam za Harrym który ciągną do samochodu moją walizkę. Nie długo później oboje siedzieliśmy w samochodzie w drodze na lotnisko. Nim się obejrzałam stałam wśród pędzących ludzi, trzymając kurczowo rękę Harrego. Pośpiesznie oddałam bagaż główny i teraz tylko poszukiwałam rodziców. Wraz z loczkiem chodziliśmy po Heathrow poszukując dwójki znajomych nam ludzi. Dla bezpieczeństwa mój chłopak założył czapkę i okulary przeciwsłoneczne. Nie chcieliśmy ataku napalonych fanek. Nagle poczułam wibrację w kieszeni moich spodni. Wyciągnęłam grające urządzenie i przyłożyłam do ucha.
- Halo
- Córciu! Gdzie ty jesteś? – zapytała troskliwie mama
- Na lotnisku, po odprawie bagażu głównego i właśnie was szukam – rozglądałam się dookoła
- Ale gdzie dokładnie? – zapytała cierpliwie
- Harry gdzie dokładnie stoimy? – zapytałam chłopaka również rozglądającego się dokoła
- Koło przy głównej tablicy przylotów i odlotów – powiedział wracając do swojej poprzedniej czynności
- Słyszałaś, także nigdzie się nie ruszamy i na was czekamy – powiedziałam i pożegnałam się z wymuszoną życzliwością
Nie no miła to ja dla nich na pewno nie będę, za to że zabierają mi najlepszy kawałek życia mam być im wdzięczna?! No właśnie. Łatwo to ze mną nie będą mieli. Nie pozwolę żeby mi szczęście zabierali. Co to, to nie. Chwilę jeszcze obmyślałam chytre plany jak najszybciej tu wrócić i przyszli. Niszczyciele szczęścia i wszelkich marzeń. Nie rozumiem jak można jeszcze się uśmiechać z takiego powodu. Co dopięli swego? Zabierają swoją córunię do domku? Tam gdzie najbardziej cierpiała? Serio tym chcą mojego dobra? Za takie dobro to ja dziękuje. Nie mam ochoty oglądać tych wszystkich zakłamanych twarzy. Niby się uśmiecha i życzy ci dobrze, a za plecami dupę obrabia. Nie dziękuję. Tak chciałam od tego uciec i udało mi się, ale nie oni muszą znów ten koszmar przywracać do mojej codzienności. Co im to da że będą mnie mieli blisko siebie jak ja będę cierpieć.
- Olivia…. – z zamyśleń obudził mnie mój kochany tato
- Tak…? Przepraszam zamyśliłam się.. – wyjąkałam
- Musimy już iść.. – powiedziała jednoznacznie mama i udali się w stronę ostatniej odprawy
- Okay, zaraz dołączę – powiedziałam niechętnie i zwróciłam się do chłopaka stojącego za mną
- Nie chcę wyjeżdżać – pierwsza łza spłynęła po moim policzku – Już tęsknię – wtuliłam się w chłopaka jak przytulankę
- Też nie chcę abyś wyjeżdżała – powiedział całując mnie w czoło – Nienawidzę pożegnań – zaśmiał się smutno
- Czego chociaż na chwilę nie może być dobrze. Zawsze coś albo ktoś musi to spierdolić – już nie panowałam nad łzami, po prostu ciekły po moich policzkach
- Zobaczysz, jeszcze będzie dobrze – pogłaskał mnie po plecach – Tylko wróć do mnie w stanie nie naruszonym – zaśmiał się – Okay? – podniosłam głowę i spojrzałam na jego lekko uśmiechniętą twarz
- Okay – uśmiechnęłam się szczerze – A ty masz mi uważać, bo ja się wszystkiego dowiem szybciej niż ty zdążysz coś zrobić – zaśmiał się ukazując dołeczki w moich policzkach w które po chwili były wetknięte palce Harrego – Ej.. Zabieraj łapy – strąciłam jego ręce z moich policzków więc wróciły one do swojej wcześniejszej pozycji czyli moje biodra
- Charakterek widzę ci się wyostrzył – przyciągnął mnie bliżej siebie tak że dzieliły nas tylko milimetry
- Uczę się od ciebie – wytknęłam język który od razu został złapany przez białe ząbki chłopaka
Długo nie musiałam czekać aż moje usta dotknął jego i mój język zostanie uwolniony. Tego na pewno żadne z nas nie zapomni do końca życia. Zresztą ja żadnego naszego pocałunku nie zapomnę. Choć zdaje się ze jest to tak zwana ‘powtórka z rozrywki’ dla mnie każdy kryje inne emocje. Po prostu każdy kolejny jest inny, jest wyjątkowy. Nie wiem ile czasu jego usta zgłębiały tajemnice moich, ale zdecydowanie zaczynało braknąć mi powietrza. Oderwaliśmy się od siebie patrząc sobie w oczy. Nic nie pobije jego zielonych tęczówek. Nie widziałam tak wciągających oczu w życiu. Lustrowałam wzrokiem całą jego twarz. Chciałam zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Długie rzęsy, loczki opadające na twarz, dołeczki w policzkach, malinowe usta, bialutkie zęby i te hipnotyzujące oczy. Mam nadzieję że jak najszybciej je znów zobaczę. Ostatni raz przytuliłam się do loczka i lekko musnęłam jego usta. Samotna łza po raz kolejny spłynęła z kącika oka tworząc na moim policzku mokrą dróżkę i ginąc w mojej pasiastej koszulce. Powoli oddałam się od chłopaka i coraz bardziej odczuwałam co się właśnie dzieje.
- Oliv zaczekaj! – krzyknął a ja natychmiast się odwróciłam – Masz, zatrzymaj to, niech przypomina ci o mnie. – wręczył mi swoją bransoletkę, której nie ściągał od czasów X Factor, a może i jeszcze wcześniej. Zgrabnie nałożyłam ją na rękę i uściskałam chłopaka jakby to było nasze ostatnie spotkanie
- Dziękuję – powiedziałam nadal wtulona w jego ciało – Kocham cię i nigdy o tobie nie zapomnę – oderwałam się od niego i ostatni raz spojrzałam na smutną twarz loczka
- Ja ciebie też – wyszeptał wtedy widziałam go już ostatni raz

*Harry*
Nie mogę uwierzyć ze już przez bliżej nie określony czas jej nie zobaczę. To nie może być prawda. Jest końcówka lipca, a ja w czapce paraduje po lotnisku. Brawo Styles. Szybko wsiadłem do samochodu. Tam byłem już bezpieczny, chyba. Wtedy dałem już upust emocjom. Po prostu się rozpłakałem. Co miałem zrobić jak miłość mojego życia właśnie siedzi w samolocie. Nim się obejrzałem rozpadało się na dobre. A ja stałem nadal pod lotnisku i spoglądałem na samolot który właśnie wznosił się w górę. To na pewno w nim ona siedzi. Im wyżej wznosiła się metalowa maszyna tym bardziej padało. Chyba ci na górze też nie podzielali entuzjazmu jej wyjazdem. Oparłem głowę o kierownicę zmęczony tym wszystkim. Dlaczego tak jest że za każdym razem jak tylko ją odzyskam coś musi się zdarzyć że nie mogę się nawet nią nacieszyć. A co jeśli coś się stanie, coś nie zadziała i zdarzy się jakaś tragedia. Co ja wtedy zrobię? Do mojej głowy przychodziły same czarne scenariusze. Nie stop! Przecież tyle razy latałeś! Nic nie może pójść źle. Za jakieś 2-3 h będzie już w domu. Nie ma się czym przejmować. Miałem dość tej ciszy i stukania o szybę więc ruszyłem do domu. Droga była ciężka, nie powiem normalnie urwanie chmury. Jakoś zwinnie udało mi się ominąć korek i dość szybko dotrzeć do domu. Mimo przejścia z jedynie z samochodu do domu byłem przemoczony do suchej nitki. Zastałem wszystkich w salonie. Oglądali jakiś program w telewizji. Nie zastanawiając się długo udałem się do swojego królestwa ściągnąć mokre ubranie. Szybko pozbyłem się przemoczonych ciuchów i narzuciłem na siebie jakieś dresy i t-shirt. Już miałem położyć się na łóżku i czekać na jakiś znak od Oliv gdy wszyscy zaczęli mnie wołać na dół. Jak prosili, a raczej krzyczeli, tak zrobiłem. Leniwie schodziłem schodami podążając za głosem nawołujących mnie przyjaciół. Stanąłem w salonie za sofą na której siedzieli moich przyjaciele. Każda para oczu skierowana była na telewizor. Spojrzałem również w tym kierunku. Na ekranie ciągle pokazywali jakiś rozbity samolot. Przeczytałem informacje i serce dosłownie mi stanęło. ‘Samolot z lotniska Heathrow do Warszawy, rozbił się w okolicach Brighton. Nie mamy na razie szczegółowych informacji co do przyczyny tej tragedii, ale jeśli takowe uzyskamy poinformujemy państwa. Na tę chwilę szacowane są ofiary. Tyle informacji udało mi się uzyskać, oddaję głos do studia.’ Nie mogłem uwierzyć w słowa wypowiedziane przez kobietę w telewizji. To nie może być prawda. Każdy z nas gapił się tępo w telewizor czekając na głupią informację że to żart, albo pomyłka lecz takowa nie nastąpiła, nic. Kurwa, nie będę stał i gapił się w ten głupi telewizor. Muszę coś zrobić. Muszę tam jechać. Ona żyje, nic jej nie jest i jest w drodze do domu. Właśnie znajduje się gdzieś nad Francją. To tylko moja głupia wyobraźnia. Tylko te słowa powtarzałem po cichu. Próbując w nie uwierzyć.

Byłem już w połowie drogi gdy nagle usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Szybko odszukałem urządzenie i spojrzałem na ekran. Zamurowało mnie….

Hello! I'm back!

16 kom = next

18 komentarzy:

  1. Czemu Ty mi to robisz?! OK. Jakoś ten wyjazd jej przecierpiałam. Podczas pożegnań ryczałam jak nie wiem. A teraz mi jeszcze wyskakujesz z jakims wypadkiem!!!!???? Chyba już mówiłam cos na ten temat,żebyś nie kończyła w takim momencie!!! A JAK NIE TO TERAZ CI TO MÓWIE!!!
    Jestem ciekawa kto do niego zadzwonił.Mam nadzieje że z dobrą wiadomością....
    To kończę swoją wypowiedź życząc Ci duużo weny i milion a nawet więcej wyświetleń <3
    +todayiamwithyou.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieźle grasz na emocjach, nie powiem. Nie moge sie doczekać na nexta! Boże, jestem ciekawa co Harry zobaczył na tym telefonie! Dawaj go szybko!
    Alex
    Ps. Zapraszam do mnie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawie sie poryczalam no..
    Cudowny rozdzial<3 kochaaam <3
    Czekam na nn,weny xx


    + onlyyouharrystyles.blogspot.com c;

    OdpowiedzUsuń
  4. widzę, że już dodałaś rozdział...
    wróciłaś, piszesz, a ja czytam i znowu ryczę.
    kontynuując. mam nadzieję, że dobrze się bawiłaś w Tunezji i widzę, że wróciłaś z kolejnymi pomysłami. powiem Ci, że tego to ja bym się nie spodziewała... może to inny samolot, a nie ten, w którym leciała Oliv. tak! to na pewno był inny samolot, a Olivia już spokojnie dojechała do Polski. zdecydowanie tak musi być.
    kurde.. kto do niego zadzwonił? ;o
    czekam na kolejny. <3

    truth-can-be-cruel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże to opowiadanie jest BOSKIE ten rozdział też ale ludzie tu jest za dużo tragedii oni nawet na jednym całym rozdziale nie potrafią być szczęśliwi mam nadzieję że wszystko się ułoży rozumiem czasami trzeba napisać coś przykrego ale to już lekka przesada ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. Oliv, wiesz że Cie bardzo kocham, że uwielbiam czytać Twoje opowiadania, bo są cudowne, chociaż smutne! Co ja się będę dużo rozpisywała... życzę weny oczywiście i żebyś szybko wstawiła nexta, bo jestem bardzo ciekawa co dalej<3

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdział genialny pisz następny jak najszybciej!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Boooski.! :* Cieszę się, że wróciłaś :) Nie mogłam się doczekać Xx Jestem zła na rodziców Oliv, bo to przez nich zginęła. :C Najpierw miałam nadzieję, że to tylko sen Hazzy, no ale niestety ... :'( Zastanawiam się, kto mógł do niego zadzwonić.? Czyżby Olivia.? xd No cóż, pozostało mi tylko czekanie na kolejny rozdział <3 Weeenyyy ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. nie, nie, nie, nie, nie, NIE !!
    Ona MA żyć ! ;D
    Nie może teraz umrzeć, noo ;<
    Nie teraz kiedy Harry ją odzyskał ;o
    Aż się boję kto do niego zadzwonił i ..czego się dowiedział ;O
    Ogólnie rozdział jest cuudowny <3
    Czekam nn ;3

    + Zapraszam do mnie ;)
    onedirectionimaginyyy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Jesteś boska, kocham twoje opowiadanie. Mam wrażenie, że Oliv wcale nie wsiadła do tego samolotu i to właśnie ona dzwoniła na końcu do Hazzy ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  12. trochę mi smutno przez ten rozdział :( dlatego że harry i oliv muszą się rozstać i ja myślę że oliv spotka jakaś tragedia związana z tym samolotem. Niech to opowiadanie trwa jak najdłużej :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. OMG... czekam na next . !!!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję:*