czwartek, 21 marca 2013

Rozdział 27 - I Would


Weszliśmy do domu i okazało się że jest w nim tylko Zayn i Perrie. Przywitaliśmy się z przyjaciółmi i zostawiliśmy im w opiece Sky’a. Pez była z tego powodu bardzo szczęśliwa i od razu zaczęła bawić się z kotkiem. Chwilkę pogadaliśmy i opuściliśmy willę chłopców. Oczywiście nie mogłam wiedzieć gdzie się udajemy bo przecież wszystko bym zepsuła. Wsiedliśmy do samochodu Styles’a i jechaliśmy w (dla mnie) nieznane.
- Gotowa czy nie? – spytał chłopak gdy już trochę jechaliśmy
- Ale na co? – zapytałam zdezorientowana
- Na przygodę! – krzyknął loczek na co ja zaśmiałam się cicho
Jadąc nie brakowało nam tematów. Pod koniec drogi zaczęliśmy śpiewać wszystko co tylko leciało w radiu. Świetnie bawiłam się z tym chłopakiem. Nawet nie zauważyłam kiedy znaleźliśmy się na miejscu. Była to mianowicie piękna plaża. Długo nie czekając wysiadłam z samochodu. Już pod samochodem ściągnęłam z stóp vansy, loczek uczynił to samo ze swoimi converse. Podążaliśmy ramię w ramię po rozgrzanym piasku w stronę wody. Usiadłam w bezpiecznej odległości od tafli wody. Chwilę później już obok mnie był mój towarzysz.
- Dlaczego tu przyjechaliśmy? – spytałam nie odrywając wzroku od pięknego krajobrazu
- Czy ja wiem.. żeby pobyć trochę sami… - odpowiedział – wiesz bez tych wszystkich fanów, paparazzi itd. – uśmiechnął się lekko i wrócił wzrokiem do poprzedniej pozycji
- Szczerze, męczy cię to? - stwierdziłam
- To pytanie czy stwierdzenie – spojrzał na mnie
- Raczej na pewno stwierdzenie – uśmiechnęłam się
- Jak ty mnie dobrze znasz… - uśmiechnął się smutno – Może nie mam tak dość tego bo bardzo kocham to co robię, kocham fanów, bez nich nigdzie bym nie zaszedł, ale to wszystko wiąże się z brakiem prywatności. Nie mogę normalnie przejść się po parku bo za raz goni za mną tłum ludzi. Nie mogę wyjść z jakąś przyjaciółką bo od razu jest to moja dziewczyna.. o tym się przekonałaś na własnej skórze… pragnę choć na jeden dzień być normalny – spuścił wzrok przyglądając się każdemu ziarnku piasku
- Ej.. przecież masz swoje marzenia które właśnie spełniasz, nie możesz się poddać i patrzeć dookoła siebie. Skup się na tym co jest dla ciebie najważniejsze. A media, popiszą sobie coś w co wasi prawdziwi fani nigdy nie uwierzą dlatego nie warto rezygnować z tego co sam osiągnąłeś - podtrzymywałam go na duchu
- Wiesz co?  - podniósł wzrok na moja twarz
- Hm? – zachęciłam go do mówienia
- Jesteś najlepszą przyjaciółką jaką mogłem sobie wymarzyć, nie przyjaźnisz się ze mną ze względu na to że jestem sławny tylko dlatego, że poznałaś prawdziwego mnie i najważniejsze, że jesteś przy mnie a nie oczekujesz niczego w zamian – wyznał, a mi na sercu zrobiło się ciepło i przytuliłam chłopaka
- Ty też jesteś najlepszy – przyznałam
- Dobra co robimy? – spytałam odrywając się od chłopaka
- No nie wiem, możemy się po kąpać… - zaproponował
- Ale nie mamy ręczników, ani strojów – stwierdziłam
- No o ręczniki bym się nie martwił bo to akurat w samochodzie posiadam, a strój… - zamyślił się – przecież masz bieliznę, chyba że nie nosisz – poruszał cwaniacko brwiami
- Głupek - dostał z łokcia w brzuch
- Ale twój - wypiął się dumnie
- No oczywiście - wywróciłam oczami
- To jak wskakujemy? – zapytał już powoli się rozbierając
- Może być - powoli ściągałam ubrania z siebie i po chwili byłam już w wodzie sięgającej mi już do biustu
W pewnym momencie Harry zniknął mi z widoku. Trochę się przestraszyłam. Nagle poczułam jakieś szczypnięcie w łydkę. Lekko podskoczyłam. To coś wciągnęło mnie pod wodę. Jak się okazało moim rekinem okazał się Harry. Postanowiłam się z nim podroczyć i poudawać że nie umiem pływać.
- Harry… ja nie umiem pływać - udawałam że się topie
- Już… czekaj próbuj się trzymać - jak najszybciej do mnie podpłyną z przerażeniem w oczach a ja wykorzystałam tą okazję i podtopiłam go
- Nie zadziera się z Olivią Shay – wypięłam dumnie pierś
- Wiesz co? – udał obrażonego
- Co? – udawałam że nie wiem o co chodzi
- Harry się obraża. – zaczął powoli wychodzić z wody
- Ej no… - gdy był już przy brzegu skoczyłam mu na plecy i tym sposobem już po chwili leżałam pod nim, spojrzałam w jego hipnotyzujące zielone oczy, dzieliła nas niebezpieczna odległość. Nie rozumiem dlaczego, ale chciałam jak najszybciej dotknąć tych jego malinowych ust. Co się
ze mną dzieje? Mam chłopaka, ale chcę się całować z swoim najlepszym przyjacielem. Nie potrafię tego przerwać choć wiem że powinnam. Tak mnie ciągnie do Harrego. Dobra raz się żyje. Nikt się o tym nie dowie. Zaraz złączyliśmy się w pocałunku. Na początku były to tylko niepewne muśnięcia. Lecz z chwili na chwilę przechodziło w coś bardziej namiętnego. W brzuchy wirowało mi miliony rozbudzonych motylków. Wiem że nie powinnam ale nie potrafię przestać. Ma takie miękkie i cudowne usta. Te zielone oczy świdrujące głąb mojego umysłu, te loczki opadające na policzki, te dołeczki kiedy się uśmiecha… Nie stop.. za bardzo się rozmarzyłam. Ja tu myślę, a zaczyna mi braknąć oddechu. Nie wiem ile to trwało, ale moim zdaniem z 2 min na pewno. Odsunęliśmy się od siebie. Nie wiem czemu, ale na mojej twarzy zamiast zakłopotania widniał uśmiech, i to szczery. Ja już chyba nad sobą nie panuje.

*Harry*
Ja nie wierzę. Wiem że to nie powinno się zdarzyć bo ona ma chłopaka, a ja nie chce stracić jej przyjaźni. To jest silniejsze od mnie. Zdziwiłem się że nie protestowała, ale wręcz przeciwnie. Do końca życia zapamiętam smak jej ust. Musze to stwierdzić. Ja Harold się zakochałem i to tak naprawdę. Pierwszy raz się tak czuję, gdy jest blisko w brzuchy budzą się motyle i jak naćpane latają obijając się o każdą ściankę w moim wnętrzu. Nie no nie mogę, albo mi się zdaje albo ona też tego chciała. Styles może jednak twoje szanse nie są równe 0. Wszystko okaże się z czasem. Teraz najważniejsze być przy niej w każdej wolnej chwili. Tylko jest problem bo przecież jedziemy na tydzień do Ameryki. Mam… Wybłagam zarząd i pojedzie ze mną. Przecież El i Dan też jadą. Myślę że mi się uda. Czas się ogarnąć. Wstałem i podałem jej pomocną rękę. Złapała i pociągnąłem ją lekko do góry. Wygląda tak zajebiście. Te mokre włosy opadające na ramiona i docierające do żeber. Jest po prostu dla mnie idealna. Czego ja dopiero teraz to zobaczyłem kiedy ona ma kogoś. Przez tyle czasu byłem z tą tlenioną blondyną Tay, a najbliżej mnie był ktoś kogo nie doceniałem.
- Przepraszam.. – powiedziałem stając naprzeciw dziewczyny
- Nic się nie stało… - uśmiechnęła się szczerze i przytuliła mnie
Kurde. Ja to mam szczęście. Inna by albo przywaliła mi w mordę, albo zerwała kontakt, a ona. No ja chyba naprawdę ją kocham.
- To jak?.. – zapytała
- Przepraszam zamyśliłem się – wyrwałem się ze swoich myśli
- Pytałam czy dasz ręcznik? – powtórzyła to czego nie słyszałem
- Jasne już lecę – jak powiedziałem tak zrobiłem, pędem poleciałem do samochodu i wygrzebałem z bagażnika ręczniki i koszyk z jedzeniem który przygotowałem
- O widzę że się przygotowałeś… - stwierdziła patrząc na to co niosę – czyli to było zaplanowane – stwierdziła na co ja tylko wyszczerzyłem się jak głupi do sera
- To jak co robimy potem? – zapytałem siadając na rozłożonym ręczniku
- Nie wiem to ja jestem dzisiaj do twojej dyspozycji więc planuj – oznajmiła
- To ja już wiem… - zaśmiałem się cicho
- A ja daję się dobrowolnie porwać – zaśmiała się słodko
- To wytrzyj się, ubierz, zjedz coś i jedziemy – zarządziłem
- Tak jest! – zasalutowała
W dość szybkim tempie zebraliśmy się i już jechaliśmy do następnego przystanku.
Podczas drogi odsłoniłem dach i teraz czuć było wiatr we włosach. W radu leciały piosenki jedna po drugiej, a my uśmiechnięci od ucha do ucha daliśmy się porwać rytmowi i słowom.Jechaliśmy niedługo i znaleźliśmy się przed wesołym miasteczkiem. Jej mina była nie zapomniana. Chwilkę popatrzyła i rzuciła mi się na szyję obdarowując mnie buziakiem. Szybko zamknąłem samochód, aby za nią nadążyć. Ma dziewczyna tępo nie powiem. Najpierw pognała do pomieszczenia z krzywymi lustrami. Śmialiśmy się do upadłego. Ten dzień będzie długo przeze mnie pamiętany. W szczególności że robiłem często zdjęcia. Tak szczęśliwej Oliv to ja chyba nie widziałem. Wyglądała jak taka mała dziewczynka, zafascynowana wszystkim co ją otacza. Z pomieszczenia z lustrami przeszliśmy do straganu na którym rzucając piłeczką trzeba było zbić butelki. Udało mi się to za pierwszym razem. Dzięki temu Oliv otrzymała dużego pluszaka. Wraz z naszym nowym towarzyszem udaliśmy się na karuzelę.
Niby takie małe rzeczy, a jak cieszą. Widząc ją taką uśmiechniętą i to dzięki mnie, czuję ciepło które mnie wypełnia.Chciałbym aby ten dzień trwał wiecznie. Nic nam nie przeszkadza, mamy tylko siebie. Jest dopiero połowa dnia czyli zostało mi jakieś 10 h z Oliv sam na sam. Nic nie jest w stanie mi zepsuć tego dnia.Ta dziewczyna po prostu dodaje mi skrzydeł. Przy niej czuję że mogę wszystko. Nic nie jest w stanie mnie zatrzymać. Na karuzeli posiedzieliśmy jeszcze chwilkę. Musiałem ją ściągać siłą, tak jej się spodobało. Ciekawe co czeka mnie jeszcze tego dnia. Mam nadzieję że dalsze godziny będą równie udane jak te za nami. 

5 kom = next<3

4 komentarze:

  1. Podoba mi się! Mam małą uwagę: możesz zmienić czcionkę tekstu? Bo ta wygląda trochę niechlujnie :)
    pozdrawiam Hessa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Woow, świetny rozdział ;D
    Jak słodko z tym pocałunkiem *,*
    Też tak chcę *_____*
    Ale bym chciała żeby Oliv i Hazz byli razem <3
    Nooo, niech Harry się stara, hehe ^^
    Uwieeelbiam <3
    Czekam nn ;3

    onedirectionimaginyyy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana To Jest Świetne pisz dalej bo już nie mogę się doczekać/Ania. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. ohh to było słodkie <3 normalnie rzygam tęczą <3
    Może coś z tego wyniknie i Hazza z Oliv będą razem ? było by cudowne awww ^^
    Czekam na nn ! <3


    onlyyouharrystyles.blogspot.com < --- wpadniesz? c;

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję:*