poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 21 - Happiness


Po wyjściu rodziców kontynuowaliśmy nasz seans. Po kolejnej filmowej godzinie mieliśmy dość. Więc postanowiliśmy trochę poprzeglądać portale społecznościowe. Najpierw ja zalogowałam się na facebook'a. Przy tym umówiłam się z Tommy. Potem był tt nie obyło się bez hejtów, ale miałam to gdzieś. Po mnie laptopa przejął Harry, a ja poszłam do kuchni po jakieś kanapki. Gdy wracałam z jedzeniem chłopak już zamykał laptopa. Spojrzałam na zegarek i widniała na nim godzina 6.36 pm. Było jeszcze wcześnie, postanowiliśmy przejechać się na zakupy. W lodówce była już pustka, ostatnie produkty wykorzystałam do kanapek. Chłopak skoczył do domu po kluczyki i portfel, a poprawiłam makijaż i wzięłam torebkę wrzucając do niej telefon, portfel, klucze od domu i tego typu rzeczy. Czekałam chwilkę pod domem chłopaków i zaraz wsiadłam z Harrym do samochodu. W sklepie zeszła nam jakaś godzina. Byłoby szybciej gdyby nie szalone fanki. W domu chłopak pomógł mi rozpakować zakupy.
- To ja będę szedł – uśmiechnął się – poradzisz sobie? – upewniał się
- Oczywiście – pokiwałam głową na tak
- Dobrze niech ci będzie, ale jakby co to dzwoń nawet w środku nocy – uprzedzał
- Dobrze, obiecuję zadzwonić – położyłam jedną rękę na sercu, a drugą uniosłam ku górze
- No i to ma się rozumieć, to ja zmykam cześć – wyściskał mnie i zniknął za drzwiami
- Pa, – pomachałam

*Vic*
Poszłam z Niallem na spacer! Wow, ale się cieszę. Wyszliśmy z domu, zaprowadził mnie do londyńskiego parku. Szliśmy główną alejką, co chwila się śmiejąc i wygłupiając. Miałam na sobie dość praktyczny strój ,natomiast Niall miał na sobie białą koszulkę polo, bordową bluzę, beżowe spodnie, białe supry i czerwony fullcap. Wyglądał tak jak na co dzień mimo to i tak mi się podobał. Nawet nie wiem kiedy zaczął mi się podobać, nie chciałabym się w nim zakochiwać bo przecież on jest gwiazdą i może mieć każdą, którą tylko zechce, a ja, ja jestem szarą myszką. Dziewczyną, której się poszczęściło że poznała takich chłopaków. Zobaczymy jak to rozwinie się w czasie. Na razie wiem tyle że Niall mi się podoba. Może i nawet coś do niego czuję, ale… przecież nie mogę. Dobra Victoria stop! Nie myśl o tym, ciesz się chwilą – mówiłam w myślach. Nawet się nie spostrzegłam kiedy byliśmy w centrum parku. Nigdy tu nie byłam choć mieszkam w Londynie od urodzenia. To miejsce było piękne. Weszliśmy na mostek rozciągający się nad jakąś rzeczką. Urzekło mnie to miejsce. Takie proste ale wspaniałe w swej prostocie.
Zatrzymaliśmy się na samym środku. Oparłam się o barierkę i spoglądałam w wolno płynącą pod nami wodę. Chłopak zrobił to samo. Mimo tak wspaniałej pogody, w tym miejscu nie było nikogo prócz nas.  W pewnym momencie przerwałam chwilę trwającą ciszę.
- Po co mnie tu przyprowadziłeś? – zapytałam od razu
- No bo mam ci coś ważnego do powiedzenia, a to miejsce jest dla mnie wyjątkowe. – nerwowo bawił się swoimi palcami – widzisz to drzewo? – spytał wskazując przed siebie, na co ja pokiwałam potwierdzająco głową – pod nim zawsze przychodzę pomyśleć, często też piszę jakieś piosenki.
- I po co ja ci tu potrzebna – zażartowałam – oczywiście, dziękuję ci że pokazałeś mi coś tak ważnego dla ciebie – od razu się poprawiłam
- Bo muszę ci coś powiedzieć tylko nie wiem jak zacząć – przygryzł dolną wargę i przeniósł wzrok na swoje buty, wyglądał tak słodko, tak niewinnie
- No to najlepiej zacznij od początku… - próbowałam wydusić z niego trochę więcej informacji
- Dobra raz się żyje… - nabrał dużo powietrza w płuca i uniósł wzrok, spojrzał swoimi zaczarowanymi niebieskimi oczami w moje brązowe – Victoria, bardzo cię lubię..
- Tak wie… - przytknął do moich ust swój palec
- Ci.. nie przeszkadzaj – uciszył mnie – A więc bardzo cię lubię… a nawet bardzo, bardzo. Spodobałaś mi się od razu, wtedy gdy przyszłaś z Oliv do nas do domu. Masz w sobie coś czego nie potrafię opisać słowami, ale to sprawia że mnie przyciągasz, za każdym razem gdy jestem przy tobie mam ochotę się uśmiechać niezależnie od sytuacji, w życiu czegoś takiego nie czułem… ja się chyba w tobie zakochałem… zrozumiem jeśli mi odmówisz, bo przecież co takiego ja mogę mieć w sobie… - nie skończył bo uciszyłam go pocałunkiem prosto w jego słodkie usta -  To znaczy że… - ja tylko pokiwałam głową na tak, a tym razem on mnie pocałował unosząc przy tym do góry i kręcąc dookoła siebie. Chwilkę jeszcze postaliśmy na od dzisiaj naszym mostku i powolnym krokiem wracaliśmy do domu. Chłopak niepewnie splótł nasze palce i szliśmy dalej ciesząc się sobą.

3 komentarze = next

2 komentarze:

  1. Suuper rozdział! :D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny ;)
    /onedirectionimaginyyy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne :* Kocham <3 Na prawde masz wielki talent :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję:*