Wyszłam z łazienki ubrana w już swoje ubrania. Za mną podążyła Vic z kolejnym zestawem moich ciuchów. Od razu złożyłam ciuchy Hazzy i wsadziłam do garderoby. Jakoś
przy okazji mu oddam. Zupełnie nie wiem co myśleć o tym co zdarzyło się rano.
Postanowiłam teraz zbytnio się tym nie przejmować. Zobaczymy co pokarze czas.
Po opuszczeniu garderoby usiadłam na łóżku i zaczęłam sprawdzać co się dzieje
na różnych portalach. Na fb w miarę spokojnie, tylko jakieś osoby których w
zupełności nie znam zaczęły mnie zapraszać. Było trochę też u mnie na tablicy
zdjęć moich i chłopaków. Przejrzałam zaproszenia i dodałam osoby które poznałam
wczoraj na imprezie, resztę zostawiłam. Po chwili napisał do mnie jeden z nowo
dodanych znajomych. Był to Tommy.
Co
tam? Jak po Imprezie?
A wspaniale:) Tylko spałam w dość
niewygodnej pozycji.
To znaczy jakiej?:)
No wiesz spałam niby na łóżku, ale jakoś
wykrzywiona i jeszcze Harry miał na mnie nogi. Także nie było za wygodnie. A
jak u ciebie?:)
Też dobrze, trochę głowa boli, a tak po za
tym to spoko.
No u mnie też trochę pobolewa, ale powoli
przestaje:)
Ej, mogę ci zadać głupie pytanie?;)
Jasne:)
Ty jesteś z Harrym?
Po tym co
przeczytałam chwilę się zastanowiłam, skąd on mógł to wywnioskować, już sama
nie wiem co o tym myśleć, skoro inni myślą że jesteśmy razem. Jak już mówiłam,
poczekam na kolejne zwroty akcji.
Nie, no co ty. Skąd ci to do głowy
przyszło.?
No bo wiesz, cały czas z nim tańczyłaś,
przytulaliście się i jeszcze tan pocałunek, to myślałem że jesteście razem:)
Co kurwa? Jaki
pocałunek? Przecież go nie było rano w domu, ani nie było go jak graliśmy w
butelkę. Ej czy ja o czymś nie wiem.
Nie, jesteśmy przyjaciółmi:) Sorry że tak
głupio zapytam, ale o jaki pocałunek ci chodziło?
No o ten w salonie:)
Jaki w salonie?! Sorry, ale ja nic nie
pamiętam. Mógłbyś mi powiedzieć?:)
Jasne:) No było to gdzieś koło 1. Połowa
ludzi już była schlana, ale to oczywiste. No i wy siedzieliście na kanapie w
salonie i graliście w łapki. Z tego co wywnioskowałem z twojej miny to
przegrałaś i on cię przepraszał i jakoś tak wyszło, że prawie się nie
połknęliście. I to tyle.:)
No nieźle, ktoś zupełnie obcy opowiada mi co
robiłam poprzedniej nocy!
Spoko, nie ma sprawy, każdemu może się film
urwać.;)
Właśnie z
łazienki wyszła Vic więc postanowiłam zakończyć rozmowę.
Muszę kończyć, bo Vic właśnie przyszła. Pa:)
Pa:) Pozdrów ją
Od razu zamknęłam laptopa i odłożyłam go na biurko.
- Co robimy? –
zapytała Vic
- Nie wiem
– odpowiedziałam
- Pójdziemy do mnie, muszę się pokazać w domu w końcu, a potem się zobaczy. –
wymyśliła
Właśnie wtedy
przypomniało mi się że dzieci nadal są u Louise. Jak najszybciej zadzwoniłam do
Harrego żeby je odebrać.
- Ok to zrobimy
tak. Ja pojadę po dzieci, a ty pójdziesz do domu i jak już będziesz gotowa to przyjdź do mnie. Tylko napisz sms’a. – zaproponowałam
- Okay –
uśmiechnęła się i wyszła, a ja zadzwoniłam do Hazzy
- Hej, to ja Oliv, mam prośbę, zawiózłbyś mnie po Bartka i Olę?
- Spoko, będę za 2min u ciebie.
- Okay, to się zbieram
Wzięłam tylko
telefon, klucze do domu i zbiegłam na dół. W korytarzu nałożyłam
converse i pośpiesznie wyszłam z domu, zamykając drzwi za sobą. Chłopak już
czekał w samochodzie. Wsiadłam do niego i jechaliśmy w stronę domu Louise.
Droga zleciała nam szybko na śpiewaniu piosenek lecących w radiu na cały
regulator. Nim się obejrzałam byłam już pod domem, jak się domyślam - Lou.
Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do drzwi wejściowych. Zapukaliśmy,
otworzyła nam uśmiechnięta Lou.
- Oo. Już
jesteście. Wchodźcie. – zaprosiła nas do środka
- Tak po za tym to jestem Lou – wyciągnęła do mnie ręke
- Olivia,
siostra Pauliny – podałam jej rękę
- Domyśliłam się, Bartek
dużo o tobie opowiadał – uśmiechnęła się i zaprowadziła nas do salonu gdzie
bawiła się Lux i Bartek. Dziewczynka na widok Harrego od razu się uśmiechnęła i
wyciągnęła ręce. Chłopak podszedł do niej i wziął ją na rączki i zaczął
łaskotać. Dziewczynka tak słodko się śmiała. Po chwili poczułam ciężar u nogi.
Spojrzałam w dół i zobaczyłam Bartka uczepionego do mojej nogi. Schyliłam się
i przytuliłam go do siebie. Oderwał się ode mnie i zaczął opowiadać wszystko co
się działo.
- Wiesz jaka
ciocia Lou jest fajna, byliśmy na placu zabaw, a jakie ciocia naleśniki pyszne
robi. A wiesz jak uczyliśmy Lux mówić. Umie już powiedzieć moje imię – wypiął
dumnie pierś
Opowiadał nam
jeszcze długo, nie przestawał nawet jak już siedzieliśmy z całą familią w
samochodzie. Nawet się nie obejrzeliśmy
jak byliśmy już w domu. Ponieważ Ola zasnęła w podczas jazdy Harry był na tyle
dobry, że wniósł ją do domu i zaniósł do jej pokoiku. Ja zaprowadziłam Bartka
do kuchni.
- To co chcesz
jeść? – zapytałam
- Naleśniki! –
wykrzyczał
- Dobra, dobra –
uspokajałam go – Biegnij teraz do siebie i się pobaw a ja cię zawołam
- Okay –
powiedział i pogonił do swojego pokoju
Wyciągnęłam z
lodówki potrzebne składniki i zabrałam się do przyrządzania dania. Dla dobrej
atmosfery włączyłam jeszcze radio. Rozpoczęłam przygotowywać ciasto podrygując
do rytmu muzyki pochodzącej z radia gdy nagle usłyszałam klaskanie za sobą.
Ujrzałam Harrego opartego o ścianę.
- No, no widzę
talentu tylko pozazdrościć – zaczął się nabijać
- Ej, no.. –
udawałam zdenerwowaną
- Nie no możesz
iść do mam talent. Z pewnością cię przyjmą – znów zażartował za co dostał mąką
w twarz
Szybko
pożałowałam swojego czynu po powtórzył to z moją twarzą, a ja wtarłam trochę
mąki w jego przepiękne loczki. Jego mina była nie do opisania. Zaczęłam uciekać
wkoło blatu kuchennego. Żeby się obronić złapałam pierwsze co było pod ręką i
rzuciłam za siebie. Chwilę później okazało się że to było jajko i wylądowało na
włosach Hazzy. Teraz tu już nie żyłam. Patrząc na jego minę, Nie miałam siły
już uciekać. Stałam patrzyłam się na niego i śmiałam w niebogłosy. Nie mogłam
opanować śmiechu. Nie zdążyłam nawet zrobić uniku i otrzymałam przemiły prezent
na głowę – jajko. Chwilę się jeszcze wygłupialiśmy i ogłosiliśmy zawieszenie
broni. Kuchnia wyglądała nieciekawie, a my jeszcze lepiej. Zrobiliśmy sobie
zdjęcie żeby uwiecznić tą chwilę.
- Ej, stoję,
pukam z jakieś 10min i nic, co ty takiego robisz że mnie nie słyszysz.
Dzwoniłam do ciebie. – krzyczała z korytarza Vic na co my zaczęliśmy się
niepohamowanie śmiać.
- Ej co tu się
wyrabia? – spytała zdziwiona naszym wyglądem i stanem kuchni
- Robimy
naleśniki – odpowiedzieliśmy chórem
- Właśnie widać,
tylko wy siebie nawzajem będziecie smażyć czy jak? – zapytała zdezorientowana
Poszliśmy się
ogarnąć i nareszcie usmażyliśmy te naleśniki. Gdy wszyscy byli już najedzeni, Victorię wezwała mama do domu aby popilnowała młodszej siostry. Ja ułożyłam dzieci spać i poszłam do swojego pokoju, gdzie siedział już
Harry. Siadłam obok niego na łóżku i wzięłam na kolana laptopa i zalogowałam
się na fb. Posprawdzałam co się działo, potem przyszła kolej na tt, tam w miarę
spoko, jak można tak nazwać wyzwiska w twoją stronę i 10,000 followersów.
Szybko się wylogowałam bo nie miałam ochoty psuć sobie humoru wyzwiskami i przy
tym martwić Harrego. Odłożyłam laptopa z powrotem na biurko i wróciłam do
poprzedniej pozycji. Harry bawił się telefonem. Pewnie siedział na tt. Po
chwili uśmiechnął się do telefonu i schował go do kieszeni.
- To co robimy?
– zapytał
- A nie wiem, na
co masz chęć – powiedziałam
- Nie wiem,
możemy porozmawiać – zaproponował
- A o czym? –
zapytałam
- No nie wiem,
może o imprezie. – powiedział nieśmiało
- Spoko –
przypomniały mi się słowa Tommego o naszym ‘pocałunku’
- Bo wiesz ja
tego nie pamiętam.. – mówił niepewnie, chodzi mu o to czego ja też nie
pamiętam, jestem tego pewna – Ale chłopaki mi rano opowiedzieli..
- Chyba wiem o
co ci chodzi.. – zaczęłam – Ja też tego nie pamiętam, ale dowiedziałam się
przez przypadek.. – ciągnęłam – Chodzi mi o tą grę w łapki i to co potem było. –
skończyłam
- Właśnie mi
chodziło o to samo.. – zabrakło mu pewności siebie – Nie chciałbym żeby to wpłynęło
na naszą przyjaźń, nie chcę cię tracić. – wyrzucił to z siebie
- Też nie chcę
tego – uśmiechnęłam się pięknie – spoko, dalej jesteśmy przyjaciółmi –
przytuliłam go – chyba że nie chcesz? – oderwałam się i podniosłam głowę by
spojrzeć na jego twarz.
- No co ty,
jasne że chce – pokazał swoje dołeczki i z powrotem utkwiliśmy w uścisku
Chwilę w nim
trwaliśmy, ale zadzwonił mu telefon. Odebrał i udał się do kuchni, a ja
posłusznie siedziałam na łóżku, dochodziły do mnie tylko urywki rozmowy.
- Tak kochanie,
oczywiście będę za 30min…
- Nie denerwuj
się..
- Spokojnie już pakuję
się w samochód i do ciebie jadę..
- Pa..
Była to dziwna
rozmowa. Postanowiłam nie wnikać. Za chwilkę był już na górze i oznajmił mi że
musi jechać. Pożegnałam się z nim i siadłam na łóżku z laptopem. Nie miałam co
robić więc umówiłam się z Tommy na kawę i spacer. Wzięłam torebkę i wsadziłam
do niej telefon klucze i iPoda. Dzieciaki zostały z panią Clark - starszą panią z naprzeciwka. Po 10 min drogi, byłam już pod Starbucks’em. W środku czekał na
mnie już Tommy. Spędziliśmy razem jakieś
4 godziny i wróciliśmy do domów. Ten dzień zaliczam do udanych. Wieczorem
jeszcze zawitałam na tt i już wiem do kogo tak gnał Harry. Przecież Taylor
przyjechała do Londynu. Już będzie na jej usługach. Czyli nie będę przez te
parę dni mogła na niego liczyć. Dziwnie bo teraz
przynajmniej nie lecą na mnie hejty tylko na pannę Swift. Szczerze jej nie
lubię, ale czego się nie robi dla przyjaciół. Jakoś ją toleruje. Przynajmniej spróbuję.
Boskie.!
OdpowiedzUsuń