wtorek, 12 lutego 2013

Rozdział 16 - Moral Hangover


Wyszłam z łazienki ubrana w już swoje ubrania. Za mną podążyła Vic z kolejnym zestawem moich ciuchów. Od razu złożyłam ciuchy Hazzy i wsadziłam do garderoby. Jakoś przy okazji mu oddam. Zupełnie nie wiem co myśleć o tym co zdarzyło się rano. Postanowiłam teraz zbytnio się tym nie przejmować. Zobaczymy co pokarze czas. Po opuszczeniu garderoby usiadłam na łóżku i zaczęłam sprawdzać co się dzieje na różnych portalach. Na fb w miarę spokojnie, tylko jakieś osoby których w zupełności nie znam zaczęły mnie zapraszać. Było trochę też u mnie na tablicy zdjęć moich i chłopaków. Przejrzałam zaproszenia i dodałam osoby które poznałam wczoraj na imprezie, resztę zostawiłam. Po chwili napisał do mnie jeden z nowo dodanych znajomych. Był to Tommy.

                                                       Co tam? Jak po Imprezie?       
A wspaniale:) Tylko spałam w dość niewygodnej pozycji.
To znaczy jakiej?:)
No wiesz spałam niby na łóżku, ale jakoś wykrzywiona i jeszcze Harry miał na mnie nogi. Także nie było za wygodnie. A jak u ciebie?:)
Też dobrze, trochę głowa boli, a tak po za tym to spoko.
No u mnie też trochę pobolewa, ale powoli przestaje:)
Ej, mogę ci zadać głupie  pytanie?;)
Jasne:)
Ty jesteś z Harrym?

Po tym co przeczytałam chwilę się zastanowiłam, skąd on mógł to wywnioskować, już sama nie wiem co o tym myśleć, skoro inni myślą że jesteśmy razem. Jak już mówiłam, poczekam na kolejne zwroty akcji.
Nie, no co ty. Skąd ci to do głowy przyszło.?
No bo wiesz, cały czas z nim tańczyłaś, przytulaliście się i jeszcze tan pocałunek, to myślałem że jesteście razem:)

Co kurwa? Jaki pocałunek? Przecież go nie było rano w domu, ani nie było go jak graliśmy w butelkę. Ej czy ja o czymś nie wiem.

Nie, jesteśmy przyjaciółmi:) Sorry że tak głupio zapytam, ale o jaki pocałunek ci chodziło?
No o ten w salonie:)
Jaki w salonie?! Sorry, ale ja nic nie pamiętam. Mógłbyś mi powiedzieć?:)
Jasne:) No było to gdzieś koło 1. Połowa ludzi już była schlana, ale to oczywiste. No i wy siedzieliście na kanapie w salonie i graliście w łapki. Z tego co wywnioskowałem z twojej miny to przegrałaś i on cię przepraszał i jakoś tak wyszło, że prawie się nie połknęliście. I to tyle.:)
No nieźle, ktoś zupełnie obcy opowiada mi co robiłam poprzedniej nocy!
Spoko, nie ma sprawy, każdemu może się film urwać.;)

Właśnie z łazienki wyszła Vic więc postanowiłam zakończyć rozmowę.

Muszę kończyć, bo Vic właśnie przyszła. Pa:)
Pa:) Pozdrów ją

Od razu zamknęłam laptopa i odłożyłam go na biurko.
- Co robimy? – zapytała Vic
- Nie wiem – odpowiedziałam
- Pójdziemy do mnie, muszę się pokazać w domu w końcu, a potem się zobaczy. – wymyśliła
Właśnie wtedy przypomniało mi się że dzieci nadal są u Louise. Jak najszybciej zadzwoniłam do Harrego żeby je odebrać.
- Ok to zrobimy tak. Ja pojadę po dzieci, a ty pójdziesz do domu i jak już będziesz gotowa to przyjdź do mnie. Tylko napisz sms’a. – zaproponowałam
- Okay – uśmiechnęła się i wyszła, a ja zadzwoniłam do Hazzy

- Hej, to ja Oliv, mam prośbę, zawiózłbyś mnie po Bartka i Olę?
- Spoko, będę za 2min u ciebie.
- Okay, to się zbieram

Wzięłam tylko telefon, klucze do domu i zbiegłam na dół. W korytarzu nałożyłam converse i pośpiesznie wyszłam z domu, zamykając drzwi za sobą. Chłopak już czekał w samochodzie. Wsiadłam do niego i jechaliśmy w stronę domu Louise. Droga zleciała nam szybko na śpiewaniu piosenek lecących w radiu na cały regulator. Nim się obejrzałam byłam już pod domem, jak się domyślam - Lou. Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do drzwi wejściowych. Zapukaliśmy, otworzyła nam uśmiechnięta Lou.
- Oo. Już jesteście. Wchodźcie. – zaprosiła nas do środka
- Tak po za tym to jestem Lou – wyciągnęła do mnie ręke
- Olivia, siostra Pauliny – podałam jej rękę
- Domyśliłam się, Bartek dużo o tobie opowiadał – uśmiechnęła się i zaprowadziła nas do salonu gdzie bawiła się Lux i Bartek. Dziewczynka na widok Harrego od razu się uśmiechnęła i wyciągnęła ręce. Chłopak podszedł do niej i wziął ją na rączki i zaczął łaskotać. Dziewczynka tak słodko się śmiała. Po chwili poczułam ciężar u nogi. Spojrzałam w dół i zobaczyłam Bartka uczepionego do mojej nogi. Schyliłam się i przytuliłam go do siebie. Oderwał się ode mnie i zaczął opowiadać wszystko co się działo.
- Wiesz jaka ciocia Lou jest fajna, byliśmy na placu zabaw, a jakie ciocia naleśniki pyszne robi. A wiesz jak uczyliśmy Lux mówić. Umie już powiedzieć moje imię – wypiął dumnie pierś
Opowiadał nam jeszcze długo, nie przestawał nawet jak już siedzieliśmy z całą familią w samochodzie.  Nawet się nie obejrzeliśmy jak byliśmy już w domu. Ponieważ Ola zasnęła w podczas jazdy Harry był na tyle dobry, że wniósł ją do domu i zaniósł do jej pokoiku. Ja zaprowadziłam Bartka do kuchni.
- To co chcesz jeść? – zapytałam
- Naleśniki! – wykrzyczał
- Dobra, dobra – uspokajałam go – Biegnij teraz do siebie i się pobaw a ja cię zawołam
- Okay – powiedział i pogonił do swojego pokoju
Wyciągnęłam z lodówki potrzebne składniki i zabrałam się do przyrządzania dania. Dla dobrej atmosfery włączyłam jeszcze radio. Rozpoczęłam przygotowywać ciasto podrygując do rytmu muzyki pochodzącej z radia gdy nagle usłyszałam klaskanie za sobą. Ujrzałam Harrego opartego o ścianę.
- No, no widzę talentu tylko pozazdrościć – zaczął się nabijać
- Ej, no.. – udawałam zdenerwowaną
- Nie no możesz iść do mam talent. Z pewnością cię przyjmą – znów zażartował za co dostał mąką w twarz
Szybko pożałowałam swojego czynu po powtórzył to z moją twarzą, a ja wtarłam trochę mąki w jego przepiękne loczki. Jego mina była nie do opisania. Zaczęłam uciekać wkoło blatu kuchennego. Żeby się obronić złapałam pierwsze co było pod ręką i rzuciłam za siebie. Chwilę później okazało się że to było jajko i wylądowało na włosach Hazzy. Teraz tu już nie żyłam. Patrząc na jego minę, Nie miałam siły już uciekać. Stałam patrzyłam się na niego i śmiałam w niebogłosy. Nie mogłam opanować śmiechu. Nie zdążyłam nawet zrobić uniku i otrzymałam przemiły prezent na głowę – jajko. Chwilę się jeszcze wygłupialiśmy i ogłosiliśmy zawieszenie broni. Kuchnia wyglądała nieciekawie, a my jeszcze lepiej. Zrobiliśmy sobie zdjęcie żeby uwiecznić tą chwilę.
- Ej, stoję, pukam z jakieś 10min i nic, co ty takiego robisz że mnie nie słyszysz. Dzwoniłam do ciebie. – krzyczała z korytarza Vic na co my zaczęliśmy się niepohamowanie śmiać.
- Ej co tu się wyrabia? – spytała zdziwiona naszym wyglądem i stanem kuchni
- Robimy naleśniki – odpowiedzieliśmy chórem
- Właśnie widać, tylko wy siebie nawzajem będziecie smażyć czy jak? – zapytała zdezorientowana
Poszliśmy się ogarnąć i nareszcie usmażyliśmy te naleśniki. Gdy wszyscy byli już najedzeni, Victorię wezwała mama do domu aby popilnowała młodszej siostry. Ja ułożyłam dzieci spać i poszłam do swojego pokoju, gdzie siedział już Harry. Siadłam obok niego na łóżku i wzięłam na kolana laptopa i zalogowałam się na fb. Posprawdzałam co się działo, potem przyszła kolej na tt, tam w miarę spoko, jak można tak nazwać wyzwiska w twoją stronę i 10,000 followersów. Szybko się wylogowałam bo nie miałam ochoty psuć sobie humoru wyzwiskami i przy tym martwić Harrego. Odłożyłam laptopa z powrotem na biurko i wróciłam do poprzedniej pozycji. Harry bawił się telefonem. Pewnie siedział na tt. Po chwili uśmiechnął się do telefonu i schował go do kieszeni.
- To co robimy? – zapytał
- A nie wiem, na co masz chęć – powiedziałam
- Nie wiem, możemy porozmawiać – zaproponował
- A o czym? – zapytałam
- No nie wiem, może o imprezie. – powiedział nieśmiało
- Spoko – przypomniały mi się słowa Tommego o naszym ‘pocałunku’
- Bo wiesz ja tego nie pamiętam.. – mówił niepewnie, chodzi mu o to czego ja też nie pamiętam, jestem tego pewna – Ale chłopaki mi rano opowiedzieli..
- Chyba wiem o co ci chodzi.. – zaczęłam – Ja też tego nie pamiętam, ale dowiedziałam się przez przypadek.. – ciągnęłam – Chodzi mi o tą grę w łapki i to co potem było. – skończyłam
- Właśnie mi chodziło o to samo.. – zabrakło mu pewności siebie – Nie chciałbym żeby to wpłynęło na naszą przyjaźń, nie chcę cię tracić. – wyrzucił to z siebie
- Też nie chcę tego – uśmiechnęłam się pięknie – spoko, dalej jesteśmy przyjaciółmi – przytuliłam go – chyba że nie chcesz? – oderwałam się i podniosłam głowę by spojrzeć na jego twarz.
- No co ty, jasne że chce – pokazał swoje dołeczki i z powrotem utkwiliśmy w uścisku
Chwilę w nim trwaliśmy, ale zadzwonił mu telefon. Odebrał i udał się do kuchni, a ja posłusznie siedziałam na łóżku, dochodziły do mnie tylko urywki rozmowy.
- Tak kochanie, oczywiście będę za 30min…
- Nie denerwuj się..
- Spokojnie już pakuję się w samochód i do ciebie jadę..
- Pa..
Była to dziwna rozmowa. Postanowiłam nie wnikać. Za chwilkę był już na górze i oznajmił mi że musi jechać. Pożegnałam się z nim i siadłam na łóżku z laptopem. Nie miałam co robić więc umówiłam się z Tommy na kawę i spacer. Wzięłam torebkę i wsadziłam do niej telefon klucze i iPoda. Dzieciaki zostały z panią Clark - starszą panią z naprzeciwka. Po 10 min drogi, byłam już pod Starbucks’em. W środku czekał na mnie już Tommy.  Spędziliśmy razem jakieś 4 godziny i wróciliśmy do domów. Ten dzień zaliczam do udanych. Wieczorem jeszcze zawitałam na tt i już wiem do kogo tak gnał Harry. Przecież Taylor przyjechała do Londynu. Już będzie na jej usługach. Czyli nie będę przez te parę dni mogła na niego liczyć. Dziwnie bo teraz przynajmniej nie lecą na mnie hejty tylko na pannę Swift. Szczerze jej nie lubię, ale czego się nie robi dla przyjaciół. Jakoś ją toleruje. Przynajmniej spróbuję.

1 komentarz:

Dziękuję:*