- Ale co ja? – wychylił się chłopak z kuchni
- A ten zawsze w kuchni, weź ty sobie tam łóżko postaw, albo
nie wiem. Ty tam spędzasz najwięcej czasu w życiu. – mówił pretensjonalnie
Liam
- Dobra, dobra, ale wracając do tematu co ja? – zmienił temat
Niall
- No tylko ty jesteś wolny – skierował te słowa Zayn do
niego
- No tak, ale moją wielką miłością jest jedzenie także w
pewnym sensie jestem zajęty – mówił gładząc się po brodzie
- Dobra, dosyć bo będziemy zastanawiać się do wieczora –
oznajmił jeden z chłopaków
- No właśnie, tatuś ma rację. Czas zacząć przygotowania –
zarządził Harold
- Tak po za tym to jest Victoria. – wskazałam na dziewczynę
stojącą nieśmiało z tyłu – Vic to jest Lou, Zayn, Liam i Niall – wskazywałam na
każdego po kolei
- Hey Vic – krzyknęli chórem
- Dobra bierzemy się do roboty – powtórzył Harry niosąc zakupy do kuchni
- Dobra bierzemy się do roboty – powtórzył Harry niosąc zakupy do kuchni
Ze wszystkim uwinęliśmy się w jakąś godzinę, dom był mniej więcej
przygotowany, goście zaproszeni więc mogłyśmy z Vic iść do mnie i się
przygotować. Po chwili przekroczyłyśmy już próg mojego domu
- Whoo nie wiedziałam że jesteś ich sąsiadką – mówiła Vic z
otwartą buzią
- No inaczej przecież bym ich nie znała – przyznałam jej
rację
- Ładny dom, gdzie ty pracujesz że stać cię na takie cudeńko
– mówiła rozglądając się po domu
- Ja nigdzie – zaśmiałam się – Właściwie to ja tu z siostrą
mieszkam i ona jest architektem i dlatego tak mam – wytłumaczyłam
- Dobra jest 4, do imprezy mamy cztery godziny, może lepiej się
poznamy? – dałam propozycję
- Podoba mi się – uśmiechnęła się Vic – To zasiądźmy na
kanapie – zaproponowała
- No to zasiądźmy – zaczęłyśmy się śmiać
- Ej może zadzwoń do rodziców i zapytaj się czy możesz
zostać u mnie na noc – zaproponowałam
- Masz rację, zupełnie o tym zapomniałam, ej mogłabym
zaprosić na tą imprezę swojego chłopaka? – zapytała niepewnie
- Oczywiście że możesz – uśmiechnęłam się
Po chwili dziewczyna wyciągnęła telefon i zadzwoniła do mamy
co wywnioskowałam z rozmowy.
- Cześć mamuś, mogłabym zostać u koleżanki na noc?.... – Oh bardzo
ci dziękuję…. – Tak będę na siebie uważać… - Nie wrócę sama.. – Jeszcze raz
dziękuję, Pa – rozłączyła się
- No to mama z głowy, teraz tylko Dan – powiedziała
- No to dawaj dzwoń i pogadamy – powiedziałam
- Hej… - Mam propozycję, przyjdziesz na imprezę…- U moich
znajomych… - Aha rozumiem..- Dobra to nie przeszkadzam.. – Pa
- Nie przyjdzie bo jedzie z rodzicami do babci – mówiła zrezygnowana
– No to możemy pogadać – po chwili uśmiechnęła się
- No to może zacznijmy od początku- zaproponowałam – Nazywam
się Olivia Shay, mam 18 lat, mieszkam tu od jakiegoś tygodnia, przeprowadziłam się
z Polski. Lubię grać na gitarze i malować. Teraz ty – zaśmiałam się
- No więc, ja jestem Victoria Austin, też mam 18 lat i
urodziłam się w Londynie. Również gram na gitarze i maluje, trochę podśpiewuję,
ale lepiej tego nie słuchać. Mam chłopaka Dana, jesteśmy razem od jakiegoś roku
i to chyba o mnie wszystko – uśmiechnęłyśmy się do siebie
- Wiesz muszę ci to powiedzieć, jesteś moją pierwszą dobrą koleżanką, jeśli tak to mogę nazwać, od paru lat – mówiłam ze smutkiem
- A to dlaczego – dopytywała się
- Nie mówiłam o tym nikomu oprócz Harrego ale mam nadzieję
że tobie mogę zaufać – spojrzałam na dziewczynę
- No oczywiście że możesz, możesz być pewna że nie wypaplam –
mówiła przyrzekając
- Wierzę ci – uśmiechnęłam się smutno – Tylko że to może
trochę potrwać także jak nie będziesz chciała słuchać moich smutów to mów przestanę
- Nie no co ty mów, będzie dobrze – przytuliła mnie
Zaczęłam opowiadać jej całą historię nie omijając żadnego
szczegółu, pod koniec patrzyła na mnie ze współczuciem, widziałam że przejęła się
moim losem i łezka popłynęła po jej policzku, przytuliła mnie i obie zaczęłyśmy
płakać.
- Jezu dziewczyno, ale ty jesteś silna – mówiła jąkając się
- No nie powiedziałabym, ale przecież przez jednego dupka
nie można kończyć z sobą, po jakimś
czasie to zrozumiałam – mówiłam jeszcze bardziej ją ściskając
- Dobra koniec ryczenia, czas się zbierać i zabawić, przez
jednego debila nie będziemy płakać – zarządziła Vic
- No to co szykujemy się ? – wytarłam policzki i ruszyłyśmy
do mojego pokoju
- Tylko że ja nie mam w co się ubrać – stwierdziła Vic
- Jak nie masz, jak patrzę na ciebie to widzę że nosimy ten
sam rozmiar więc tam jest cała garderoba ciuchów wskazałam na drzwi – To idź
się umyć i tam leżą na półeczce kosmetyki, używaj ich śmiało – uśmiechnęła się
i podałam dziewczynie ręcznik
- Wybrać ci coś z ciuchów? – krzyknęłam stojąc pod drzwiami
- Możesz wybrać, ubieram się tak jak dzisiaj widziałaś –
odpowiedziała mi Vic
Szukałam czegoś co było podobne do jej stylu, po chwilowym zastanowieniu wybrałam. Właśnie wtedy Vic wyszła z łazienki w ręczniku, podałam jej ubranie. Była mile
zaskoczona że trafiłam w jej gust. W czasie gdy ona szykowała się w łazience ja
wybierałam coś dla siebie. Postanowiłam założyć coś wygodnego i
praktycznego. Nie zdążyłam się obejrzeć jak za mną stała już wyszykowana Victoria. Miała rozpuszczone i wyprostowane włosy, a oczy podkreślone eye-linerem.
- Łazienka już wolna, jeszcze raz dzięki za ubranie – uśmiechnęła
się i usiadła na łóżku
W tym czasie ja poszłam się przygotować. Włosy również zostawiłam rozpuszczone tylko że ich nie prostowałam, zostawiłam takie jakimi były naturalnie czyli pokręcone. Jeszcze przed wyjściem z domu zrobiłyśmy ostatnie poprawki i około 7.50 stałyśmy przy wyjściu, chwilkę później byłyśmy już u chłopaków, kazali nam przyjść wcześniej.
W tym czasie ja poszłam się przygotować. Włosy również zostawiłam rozpuszczone tylko że ich nie prostowałam, zostawiłam takie jakimi były naturalnie czyli pokręcone. Jeszcze przed wyjściem z domu zrobiłyśmy ostatnie poprawki i około 7.50 stałyśmy przy wyjściu, chwilkę później byłyśmy już u chłopaków, kazali nam przyjść wcześniej.
- Witam piękne panie –
uśmiechną się zadziornie Harry – Muszę przyznać że przez te parę godzin
wypiękniałyście – ucałował nas w ręce, na co my zachichotałyśmy
- Oh Haroldzie ty również zażyłeś szyku – wskazałam na jego
strój.
Miał na sobie białą koszulę i jego ulubiony element garderoby marynarkę. Na nogach miał beżowe rurki i tego samego koloru pantofle.
Miał na sobie białą koszulę i jego ulubiony element garderoby marynarkę. Na nogach miał beżowe rurki i tego samego koloru pantofle.
- Wiesz po nie jednych wybiegach się chodziło – mówił zachwalając
się
- Jakiś ty skromny – poruszyłam śmiesznie brwiami
- Ej no może byśmy się ruszyli bo ja tak nie będę stała –
mówiła lekko zdenerwowana Vic
- No już choć moja marudo – pociągnęłam ją za rękę idąc za
Harrym.
Super robisz imaginy! ♥
OdpowiedzUsuń