piątek, 1 lutego 2013

Rozdział 11 - Taken


-Cii.. – gładził dłonią po moich plecach, by jakoś mnie uspokoić. – One cię nie znają, nie wiedzą jaka jesteś, zazdroszczą ci urody i tego że przyjaźnisz się z nami - próbował  mnie pocieszyć
- Ale ja nie chcę po prostu. Nie mam na to siły… jestem za słaba – łkałam
- Znasz te dziewczyny? – zapytał retorycznie
- Nie..
- A znasz nas? – znów powtórzył pytanie
- No tak.. ,ale co to ma wspólnego – zapytałam podnosząc głowę do góry, aby spojrzeć na twarz chłopaka
- No bo nie powinnaś się przejmować opinią ludzi których nie znasz, ani tych którzy nie wiedzą jaka jesteś, a musisz wiedzieć że jesteś wyjątkową dziewczyną, najlepszą przyjaciółką jaką mógłbym sobie wymarzyć. – tymi słowami podniósł mnie na duchu – obiecaj mi że nie będziesz się już nigdy przejmować takimi tekstami, Ok? – podniósł brwi spoglądając w moje brązowe oczy.
- Obiecuję – uśmiechnęłam się już troszkę pogodnie – Dziękuję że jesteś – powiedziałam wtulając się w niego jak w pluszowego misia
Posiedzieliśmy w tym uścisku jeszcze chwilkę, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Wyswobodziłam się z uścisku i sięgnęłam ręką do stolika nocnego. Odebrałam nie patrząc kto dzwoni.
- Halo.?
- No cześć słoneczko… - spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam napis ‘Mateusz’ coś we mnie pękło, ale postanowiłam być silna
- Słoneczko?! Czy ty się nie zapomniałeś? – wykrzyczałam do słuchawki – Chyba ci się numery pomyliły – kontynuowałam
- Nie skądże, jak ty tak możesz mnie zdradzać, ja tu w domu, a ty sobie pojechałaś do Londynu i się wśród gwiazd obracasz, nie ładnie, a ja ci ufałem – mówił
- Ja cię? Chyba cię ciężko pojebało, robię co chcę, dawno już o tobie nie pamiętam i to że wyjechałam to jedynie twoja zasługa. Powiem ci jeszcze że nie żałuję bo tu nie ma takich pierdolonych chujów jak ty. Gdy nagle nie możesz mnie mieć, pragniesz mnie. Jesteś po prostu żałosny. Czyżby twoja Justynka cię rzuciła, oj jak mi przykro, należało ci się, może poczujesz się tak jak ja. Ale przecież co cię to obchodzi co ja czuje, w twoim życiu ważny jesteś przecież tylko i wyłącznie ty. Żałuję każdej chwili spędzonej z tobą, to tylko zmarnowało mi życie. Z całego serca cię nienawidzę. W życiu nie widziałam takiej świni, wiesz co, teraz rozpiera mnie cholernie duma że ci to powiedziałam tylko szkoda że nie mogę ci tego powiedzieć prosto w oczy bo to byłoby lepsze choć nie wiem czy dla ciebie, bo ty nawet nie umiałbyś powiedzieć mi tego prosto w oczy. Najpierw naucz się szanować ludzi i dopiero zastanawiaj się czy zadzwonić.
- Wiesz co, myślałem że jesteś inna, ale ty jesteś po prostu tą samą szmatą którą znałem kiedyś, jestem zadowolony z tego co zrobiłem ci bo zrozumiałaś że jak powinnaś się czuć zawsze – już nie wytrzymałam i rozpłakałam się
*Harry*
Nie wiedziałem z kim rozmawia, nic nie zrozumiałem z rozmowy bo prowadziła ją w swoim ojczystym języku, widziałem tylko po niej że nie jest zadowolona z tego telefonu, wręcz przeciwnie była wściekła a zarazem jej oczy wypełniał ból. Po chwili domyśliłem się z kim rozmawia. Gdy już się rozpłakała nie czekałem, przytuliłem ją z całej siły i wyrwałem telefon z jej rąk przykładając sobie do ucha.
- Posłuchaj mnie raz, a uważnie. Raz na zawsze odpierdol się od Olivii, już i tak wystarczająco przez ciebie przeszła.. – mówiłem ze spokojem lecz dało się wyczuć w moich słowach gniew
- A przepraszam z kim mam przyjemność rozmawiać? – zapytał z kpiną
- Z kimś kto nie zrobi nigdy tego co ty – odpowiedziałem z wyższością
- Oo znalazła sobie chłopca na posyłki jak miło, czyli nie jest jeszcze zajęta – mówił to tak, że gdyby stał przede mną to bez wahania dostałby w ryj.
- Powiem ci że się mylisz, ona już jest zajęta i szczęśliwa, ma to co taki pieprzony dupek jak ty nie potrafił jej zapewnić. Rozmawiam z tobą pierwszy raz i wiem że dla takich ludzi jak ty nie ma miejsca na tym świecie. Szkoda powietrza na twój oddech.
- Oho jaki wyszczekany, a kto jest tym szczęśliwcem – mówił z naciskiem na ostatnie słowo
- Ja – odpowiedziałem pewnie
- To znaczy kto? – dopytywał
- Harry – odpowiedziałem dumnie, wiedząc że to będzie dla niego przysłowiowy gwóźdź do trumny
- Kto? Chyba sobie jaja robisz chłoptasiu, że ci uwierzę, jak taka dziwka może być z taką osobą jak Styles – mówił kpiąco
- No to najwidoczniej jak ona jest dziwką to znaczy że ty jesteś pierdolonym chujem bez uczuć i szacunku. To właśnie świadczy jak z tobą ludzie mają ciężko. I nie życzę sobie żebyś dzwonił pisał i kontaktował się z moją dziewczyną bo jak nie to nie chciałbym być w twoje skórze, zrozumiano – zapytałem czując nad nim wyższość
- Bo co? Przyjedziesz i swoją delikatną rączką mnie zbijesz, już się boję – zaśmiał się ironicznie
- Nie po prostu znam odpowiednich ludzi którzy mogą zniszczyć ci życie tak że nigdy już się z tego dna nie podniesiesz, także zrozumiano?
- Powiedzmy…
- No to jak się zrozumieliśmy to życzę ci, żebyś poczuł się jak wszyscy których ranisz. Do niewidzenia.
- Dziękuję za takie przemiłe słowo skierowane ku mnie – mówił z ironią – Nara
Od razu po tych słowach rozłączyłem się. I wróciłem do Oli, która chowała teraz twarz w poduszce, słychać tylko było jej cichutkie łkanie. Położyłem się obok niej i przytuliłem ją do siebie głaskając ja po plecach. 

1 komentarz:

Dziękuję:*