poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział 10 - Live While We're Young

Spokojnym krokiem udaliśmy się do pobliskiego parku w którym znajdował się również plac zabaw.  Ja prowadziłam wózek z Olą w środku, ale co chwilę Harry mi go zabierał. Bartek był wniebowzięty,  Zayn i Niall łapali go za rączki i unosili do góry. Nigdy bym nie powiedziała, że jakiś chłopak tak potrafi się zajmować dziećmi. Byłam miło zaskoczona ich zachowaniem. Po krótkiej wędrówce z ‘domowym przedszkolem’ byliśmy na miejscu. Pogoda była idealna na park, właśnie dlatego było w nim pełno ludzi. Na placu szalał nie tylko Bartek. Niall również próbował zmieścić się w zjeżdżalni, zaś Louis był huśtany przez Zayna, wymachując wesoło nogami. Jedynie Liam i Harry zachowywali się jako tako normalnie, oczywiście podług reszty.
- Zayn, wyżej! Ja chcę wyżej! – darł się Lou
- Dobra, ale potem się zamieniamy, Tak? – pytał się Zayn
- Jasne brachu – w czasie lotu Lou poklepał go po ramieniu
- Złaź stąd wujek! Teraz ja! – irytował się Bartek
- Już, już, spoko młody – uspokajał go Niall
Istne domowe przedszkole, ja nie wiem co się dzieje u nich w domu.
- Co tam niezdaro? – zapytał żartem Liam
- Gdyby nie ty to miałabym trochę podrapaną twarz. Zastanawiam jak wy wytrzymujecie w jednym domu.
- Wiesz to się nazywa lata praktyki. Bywało gorzej.
- Wierzę, a ty zawsze taki spokojny i opanowany? – zapytałam zwracając się do chłopaka
- W końcu ktoś musi zapanować nad tym małpim gajem – zaśmiał się
- O czym tak zawzięcie rozmawiacie? Jeśli oczywiście można wiedzieć. – udawał wielce uczonego, Harry
- Oh Haroldzie, to są tematy dla osób na poziomie, a po za tym nie wiemy czy możemy ci zaufać, przecież to są tajemnice państwowe. – mówiłam podobnie do chłopaka
- Zapewniam panienkę, że mi można w zupełności zaufać, jestem człowiekiem powszechnie szanowanym i już nie wspomnę jak lubianym. – zachwalał się Harry
- Widzę że panicz przedstawia nadzwyczajną skromność – zachichotałam pod nosem
- Z grzeczności nie przeczę – również się zaśmiał – Czy udałaby się szanowna panienka na lody tuż nieopodal – uniósł brwi
- Wie panicz, mam tu dzieci do upilnowania i nie wiem kto mógłby się nimi zaopiekować, ale z chęcią jeśli znajdzie pan opiekunki na krótką chwilę
- To już nie problem moi szanowni współlokatorzy zajmą się nimi. Liam pilnuj dzieci i chłopaków, czyli ogólnie rób to co zawsze, my zaraz przyjdziemy. – zlecił Liamowi zadanie
- Spoko, już się robi. – zasalutował chłopak
- To teraz, czy skusisz się na lody? – wystawił rękę, abym mogła go złapać pod ramię
- W takim towarzystwie z przyjemnością. – złapałam go pod rękę i ruszyliśmy do jakiejś pobliskiej lodziarni
- Jak ci się podobają moi przyjaciele. – spytał przerywają ciszę
- Wiesz pomijając przykucie mnie i napad to są nawet spoko – stwierdziłam żartem
- No wiem czasami im odbija ale to spoko ludzie, z nimi się nie nudzisz nawet jakbyś chciał. Czasem w domu czuję się jak w Zoo ale można się do tego przyzwyczaić. – stwierdził Harry
- Zauważyłam, ale o Lou to jednak prawda, mimo swojego wieku to jest jak dziecko i to w nim jest fajne
- Każdy tak mówi. Podziwiam w nim to że nie przejmuje się wiekiem i zachowuje się normalnie. Nikogo nie udaje.
- Nono właśnie. Z drugiej strony Liam on jest zupełnym przeciwieństwem Lou. Tak jakby był waszym ojcem. Dba o was i w ogóle.
- Liam to jest nasz tato. A skoro tak gadamy o każdym to co we mnie jest fajne? – popatrzył na mnie i uniósł brwi przygryzając dolną wargę.
- No, wiesz musiałabym się trochę zastanowić żeby znaleźć coś pozytywnego – wystawiłam język
- Osz ty! Ja tu dla ciebie miły, a ty mi tak się odpłacasz? – udał obrażonego – Ale jak tak pogrywasz to zobaczymy czy zmienisz zdanie kiedy – wziął mnie na ręce i staną przy fontannie
- Ej no przecież ja tylko żartowałam.. No Harry proszę, puść mnie, przecież wiesz że cię lubię i w ogóle. No proszę – zrobiłam słodką minkę alby go trochę przekonać i nadal prosiłam
- Serio chcesz żebym cię puścił? – zapytał z cwaniackim uśmieszkiem
- No tak.. Proszę puść.. – nie czekałam długo i stało się to czego chciałam, tylko że puścił mnie prosto do fontanny. Byłam cała mokra. Nie zostałam mu dłużna bo gdy on stał i śmiał się ze mnie pociągnęłam go za rękę i już po chwili wylądował obok mnie. Teraz to ja się śmiałam. Po krótkiej ‘kąpieli’ w fontannie nie mieliśmy już ochoty iść na lody. Wracając ludzie patrzyli się na nas krzywo ,a do tego jeszcze że Harry był sławny pogarszało sprawę. Po prostu szliśmy przed siebie szczękając zębami i śmiejąc się z siebie. Będąc już w zasięgu wzroku chłopaków, jeszcze bardziej się śmialiśmy.
- Co wam się stało? – spytał zdziwiony Zayn
- Mieliście iść na lody, a nie na basen jak sądzę – stwierdził Lou
- Wiesz w drodze po lody mieliśmy mały poślizg – zaśmiał się Harry, a ja razem z nim
- Jaki poślizg, mów mi tu szybko co się stało? – podszedł Lou do Harry'ego opierając się o jego ramię, ale zapomniał że jest mokry – No nie i teraz ja też jestem mokry – mówił zmarnowany Lou
- Dobra koniec nabijania wracamy do domu bo się rozchorujecie – jedyny Liam zachował spokój sytuacji choć co chwile powstrzymywał się żeby nie wybuchnąć śmiechem
- No jedyny normalny – stwierdziłam
- Ale jak to się stało dalej nie rozumiem. Opowiedzcie no – dociekał Lou
- No właśnie bo mnie to bardzo ciekawi – przyznał mu rację Niall
- Dobra ale w domu bo teraz nie za bardzo dam radę, za bardzo zęby mi skaczą – próbowałam opanować drgawki
Po 5 minutach wędrówki byliśmy już u mnie w domu. Chłopcy położyli maluchy spać, a ja wraz z loczkiem udaliśmy się wysuszyć. . Najpierw do łazienki poszedł Harry. W tym czasie ja wybrałam sobie ubranie. Teraz siedząc na łóżku w mokrych ubraniach postanowiłam przejrzeć Facebooka i Twittera. Na pierwszym portalu nic ciekawego wszystko normalnie, ale za to na Twitterze się działo. W trendach światowych było ‘Harry and Olivia’, Weszłam w trenda i zobaczyłam nasze zdjęcia z dzisiaj i jeszcze inne z wcześniejszych dni. Była również masa hejtów na moją osobę. Niektórzy mówili: ‘Nie ma w domu wody, musi kąpać się w fontannie’, ’Co to za pokraka kręci się obok naszego Harrego!’, ‘Ale z niej suka, kręci się w około chłopaków żeby zdobyć sławę’ wolałam nie czytać dalej. Mimo że obiecałam sobie już kiedyś że nie będę się przejmować zdaniem ludzi którzy się dla mnie nie liczą i tak mnie to dotknęło. Mimowolnie łzy zaczęły mi lecieć, a ja tępo patrzyłam się w ekran. Dopiero Harry wyrwał mnie z transu w którym byłam.
- Ej co się stało? – siadł obok mnie i przytulił, potem zabrał mi laptopa z kolan i sam spojrzał na to co tam widniało i ponownie mnie przytulił
- Spokojnie.. – gładził ręką po moich plecach
- Ale Harry, przecież ja nic nie robię żeby mnie tak traktować, ja nie chcę znów czuć się jak odrzutek nie chcę – mówiłam łkając i jeszcze mocniej wtuliłam się w niego chowając głowę w jego tors.

1 komentarz:

Dziękuję:*