Spokojnym krokiem udaliśmy się do pobliskiego parku w którym
znajdował się również plac zabaw. Ja
prowadziłam wózek z Olą w środku, ale co chwilę Harry mi go zabierał. Bartek
był wniebowzięty, Zayn i Niall łapali go
za rączki i unosili do góry. Nigdy bym nie
powiedziała, że jakiś chłopak tak potrafi się zajmować dziećmi. Byłam miło
zaskoczona ich zachowaniem. Po krótkiej wędrówce z ‘domowym przedszkolem’
byliśmy na miejscu. Pogoda była idealna na park, właśnie dlatego było w nim
pełno ludzi. Na placu szalał nie tylko Bartek. Niall również próbował zmieścić
się w zjeżdżalni, zaś Louis był huśtany przez Zayna, wymachując wesoło nogami.
Jedynie Liam i Harry zachowywali się jako tako normalnie, oczywiście podług
reszty.
- Zayn, wyżej! Ja chcę wyżej! – darł się Lou
- Dobra, ale potem się zamieniamy, Tak? – pytał się Zayn
- Jasne brachu – w czasie lotu Lou poklepał go po ramieniu
- Złaź stąd wujek! Teraz ja! – irytował się Bartek
- Już, już, spoko młody – uspokajał go Niall
Istne domowe przedszkole, ja nie wiem co się dzieje u
nich w domu.
- Co tam niezdaro? – zapytał żartem Liam
- Gdyby nie ty to miałabym trochę podrapaną twarz. Zastanawiam jak wy wytrzymujecie w jednym domu.
- Wiesz to się nazywa lata praktyki. Bywało gorzej.
- Wierzę, a ty zawsze taki spokojny i opanowany? – zapytałam
zwracając się do chłopaka
- W końcu ktoś musi zapanować nad tym małpim gajem – zaśmiał
się
- O czym tak zawzięcie rozmawiacie? Jeśli oczywiście można
wiedzieć. – udawał wielce uczonego, Harry
- Oh Haroldzie, to są tematy dla osób na poziomie, a po za
tym nie wiemy czy możemy ci zaufać, przecież to są tajemnice państwowe. –
mówiłam podobnie do chłopaka
- Zapewniam panienkę, że mi można w zupełności zaufać,
jestem człowiekiem powszechnie szanowanym i już nie wspomnę jak lubianym. –
zachwalał się Harry
- Widzę że panicz przedstawia nadzwyczajną skromność –
zachichotałam pod nosem
- Z grzeczności nie przeczę – również się zaśmiał – Czy udałaby
się szanowna panienka na lody tuż nieopodal – uniósł brwi
- Wie panicz, mam tu dzieci do upilnowania i nie wiem kto
mógłby się nimi zaopiekować, ale z chęcią jeśli znajdzie pan opiekunki na
krótką chwilę
- To już nie problem moi szanowni współlokatorzy zajmą się
nimi. Liam pilnuj dzieci i chłopaków, czyli ogólnie rób to co zawsze, my zaraz
przyjdziemy. – zlecił Liamowi zadanie
- Spoko, już się robi. – zasalutował chłopak
- To teraz, czy skusisz się na lody? – wystawił rękę, abym
mogła go złapać pod ramię
- W takim towarzystwie z przyjemnością. – złapałam go pod
rękę i ruszyliśmy do jakiejś pobliskiej lodziarni
- Jak ci się podobają moi przyjaciele. – spytał przerywają
ciszę
- Wiesz pomijając przykucie mnie i napad to są nawet spoko –
stwierdziłam żartem
- No wiem czasami im odbija ale to spoko ludzie, z nimi się
nie nudzisz nawet jakbyś chciał. Czasem w domu czuję się jak w Zoo ale można
się do tego przyzwyczaić. – stwierdził Harry
- Zauważyłam, ale o Lou to jednak prawda, mimo swojego wieku
to jest jak dziecko i to w nim jest fajne
- Każdy tak mówi. Podziwiam w nim to że nie przejmuje się
wiekiem i zachowuje się normalnie. Nikogo nie udaje.
- Nono właśnie. Z drugiej strony Liam on jest zupełnym
przeciwieństwem Lou. Tak jakby był waszym ojcem. Dba o was i w ogóle.
- Liam to jest nasz tato. A skoro tak gadamy o każdym to co
we mnie jest fajne? – popatrzył na mnie i uniósł brwi przygryzając dolną
wargę.
- No, wiesz musiałabym się trochę zastanowić żeby znaleźć
coś pozytywnego – wystawiłam język
- Osz ty! Ja tu dla ciebie miły, a ty mi tak się odpłacasz? –
udał obrażonego – Ale jak tak pogrywasz to zobaczymy czy zmienisz zdanie kiedy – wziął
mnie na ręce i staną przy fontannie
- Ej no przecież ja tylko żartowałam.. No Harry proszę, puść
mnie, przecież wiesz że cię lubię i w ogóle. No proszę – zrobiłam słodką minkę
alby go trochę przekonać i nadal prosiłam
- Serio chcesz żebym cię puścił? – zapytał z cwaniackim
uśmieszkiem
- No tak.. Proszę puść.. – nie czekałam długo i stało się to
czego chciałam, tylko że puścił mnie prosto do fontanny. Byłam cała
mokra. Nie zostałam mu dłużna bo gdy on stał i śmiał się ze mnie pociągnęłam go
za rękę i już po chwili wylądował obok mnie. Teraz to ja się śmiałam. Po
krótkiej ‘kąpieli’ w fontannie nie mieliśmy już ochoty iść na lody. Wracając
ludzie patrzyli się na nas krzywo ,a do tego
jeszcze że Harry był sławny pogarszało sprawę. Po prostu szliśmy przed siebie szczękając zębami i śmiejąc się z siebie. Będąc
już w zasięgu wzroku chłopaków, jeszcze bardziej się śmialiśmy.
- Co wam się stało? – spytał zdziwiony Zayn
- Mieliście iść na lody, a nie na basen jak sądzę –
stwierdził Lou
- Wiesz w drodze po lody mieliśmy mały poślizg – zaśmiał się
Harry, a ja razem z nim
- Jaki poślizg, mów mi tu szybko co się stało? –
podszedł Lou do Harry'ego opierając się o jego ramię, ale zapomniał że jest mokry –
No nie i teraz ja też jestem mokry – mówił zmarnowany Lou
- Dobra koniec nabijania wracamy do domu bo się
rozchorujecie – jedyny Liam zachował spokój sytuacji choć co chwile
powstrzymywał się żeby nie wybuchnąć śmiechem
- No jedyny normalny – stwierdziłam
- Ale jak to się stało dalej nie rozumiem. Opowiedzcie no –
dociekał Lou
- No właśnie bo mnie to bardzo ciekawi – przyznał mu rację
Niall
- Dobra ale w domu bo teraz nie za bardzo dam radę, za
bardzo zęby mi skaczą – próbowałam opanować drgawki
Po 5 minutach wędrówki byliśmy już u mnie w domu. Chłopcy
położyli maluchy spać, a ja wraz z loczkiem udaliśmy się wysuszyć. . Najpierw do łazienki poszedł Harry. W tym czasie ja
wybrałam sobie ubranie. Teraz
siedząc na łóżku w mokrych ubraniach postanowiłam przejrzeć Facebooka i Twittera.
Na pierwszym portalu nic ciekawego wszystko normalnie, ale za to na Twitterze się działo. W
trendach światowych było ‘Harry and Olivia’, Weszłam w trenda i zobaczyłam nasze zdjęcia z dzisiaj i jeszcze inne
z wcześniejszych dni. Była również masa hejtów na moją osobę. Niektórzy mówili:
‘Nie ma w domu wody, musi kąpać się w fontannie’, ’Co to za pokraka kręci się
obok naszego Harrego!’, ‘Ale z niej suka, kręci się w około chłopaków żeby
zdobyć sławę’ wolałam nie czytać dalej. Mimo że obiecałam sobie już kiedyś
że nie będę się przejmować zdaniem ludzi którzy się dla mnie nie liczą i tak
mnie to dotknęło. Mimowolnie łzy zaczęły mi lecieć, a ja tępo patrzyłam się w
ekran. Dopiero Harry wyrwał mnie z transu w którym byłam.
- Ej co się stało? – siadł obok mnie i przytulił, potem
zabrał mi laptopa z kolan i sam spojrzał na to co tam widniało i ponownie mnie
przytulił
- Spokojnie.. – gładził ręką po moich plecach
- Ale Harry, przecież ja nic nie robię
żeby mnie tak traktować, ja nie chcę znów czuć się jak odrzutek nie chcę – mówiłam
łkając i jeszcze mocniej wtuliłam się w niego chowając głowę w jego tors.
Boskie! *-*
OdpowiedzUsuń