sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 9 - Madhouse

- Jak to w domu! Teraz leć do domu po kluczyk. Jeden zostaje pilnować dzieci. Zrozumiano? – zarządziłam i zadanie natychmiast zostało wykonane
W domu został Harry gdyż on najlepiej zajmował się dziećmi – według chłopaków. Trochę krępowało mnie to że jestem tylko w ręczniku i do tego po domu krząta się obcy chłopak. No może nie zupełnie obcy, ale jednak obcy. Postanowiłam ubrać się.
- Harry choć tu na chwilkę. – krzyknęłam po loczka który robił coś na dole
- Tak, co chcesz? – momentalnie znalazł się na górze
- Podaj mi te ubrania które leżą na wierzchu. – poprosiłam wskazując palcem na przygotowany zestaw.
- Ok i co dalej? – dopytywał się loczek
- Nic, wyjdź za drzwi i zamknij je. – jak powiedziałam tak zrobił
Postanowiłam najpierw założyć dolną część garderoby, bo było to łatwiejszym rozwiązaniem. Gdy miałam już na sobie majtki i spodenki, zabrałam się za górę. I jak tu nałożyć stanik się pytam. Wymyśliłam że odepnę ramiączko i potem z powrotem zapnę. To chyba było jedyne rozwiązanie. Dobra stanik zapięty teraz tylko to ramiączko. Nie ma mowy nie dam rady. W końcu jedną ręką tego nie zrobię. Muszę niechętnie zawołać Harry'ego
- Harry.. – zaczęłam monolog z chłopakiem za drzwiami
- Tak? – od razu odpowiedział
- Mam prośbę..
- Co mogę dla ciebie zrobić? – spytał entuzjastycznie.
- Chodź na chwilkę, musisz mi pomóc, bo jedną ręką sobie nie poradzę. – stwierdziłam lekko skrępowana zaistniałą sytuacją
 Po moich słowach loczek wychylił głowę zza drzwi i spojrzał na mnie z cwaniackim uśmieszkiem
- A więc takie buty. Czyli w czym mam pomóc – już po chwili znalazł się przy mnie
- Mam nadzieję że nie będzie to dla ciebie trudnym zadaniem, ale zapnij mi ramiączko bo jedną ręką raczej nie dam rady. – przygryzłam dolną wargę robiąc słodką minę
- No nie wiem, nie wiem, ja tam wolałbym rozpinać, ale skoro tak ładnie prosisz. – po chwili już siedział za mną na łóżku próbując zapiąć mi ramiączko. Gdy uporał się z tym zadaniem już miał wstawać z łóżka i udać się na dół, ale niespodziewanie drzwi się otworzyły i wpadło 4 uradowanych idiotów.
- No to mamy kluczyk! – chwalił się Lou
- A to o to chodziło – śmiał się Niall gdy nas zobaczył
- Ej no nie ma nas jakieś 15 min, a wy już. Harry wiesz co mogłeś chociaż do wieczora poczekać, albo jak ją rozkujemy, miałbyś większe pole do popisu – mówił drwiąco Zayn
- Nie no wynocha mi stąd! – wykrzyczałam do chłopaków – Ale najpierw mnie rozkuć!
- Dobra, dobra, nie musisz być taka drażliwa, wiemy że przerwaliśmy, ale nie trzeba się od razu tak się wkurzać. – zwijał się ze śmiechu Lou
- Po pierwsze mnie rozkuj, po drugie wynocha z pokoju, po trzecie nie mieliście czego przerywać. Harry tylko zapinał mi ramiączko, bo przez was jedną ręką bym tego nie zrobiła! – mówiłam spokojnie wszystko tłumacząc
- Dobrze już wychodzimy. Wiesz co Harry mieć taką okazję i zamiast rozpinać to ty zapinałeś. Nie tego cię wujek Zayn uczył. – mówił Zayn udając poważnego lecz nie za bardzo mu to wychodziło, bo co chwilę zanosił się śmiechem.
Chłopcy posłusznie mnie rozkuli i udali się na dół. Zostałam nareszcie wolna! Teraz bez żadnych przeszkód mogłam nałożyć bluzkę i ogarnąć swoją twarz. Wysuszyłam włosy i spięłam w ‘rozwalonego’ koczka. Użyłam trochę korektora, a rzęsy przejechałam tuszem. Po skończeniu makijażu, dołączyłam do chłopaków na dole. Siedzieli oni na kanapie i oglądali TV, nie chciałam im przeszkadzać więc poszłam do kuchni po jabłko. Po prostu uwielbiam ten owoc. Z jabłkiem w ręku przyłączyłam się do oglądania. Byli tak zajęci gapieniem się w ekran, że dopiero po jakichś 5 min zauważyli że siedzę obok nich.
- O już jesteś – zaczął Liam
- Tak jak widać – powiedziałam trochę sarkastycznie.
- Czyżby foch? – spytał Lou
- Nie no co ty, przecież to normalnie, że podczas gdy ty spokojnie zażywasz kąpieli, wpada ci do domu pięciu zupełnie nie znanych chłopaków i przykuwają cię do łóżka, przecież każdy tak ma na co dzień  – powiedziałam sarkastycznie.
- Ej no przecież mnie znasz. – udał obrażonego Harry
- No i mnie też rano poznałaś – oburzył się Liam
- No niech będzie, ale nie zmienia to postaci że wpadacie do mnie do domu bez zapowiedzi i do tego przykuwacie mnie do łóżka. Sorry, ale to trochę nienormalne. – kontynuowałam swój monolog
- A kto ci powiedział że jesteśmy normalni – upomniał mnie Lou – A tak a propos to ja jestem Lou, to jest Zayn, a to Niall, teraz już znasz wszystkich więc nie ma tragedii.
- Dobra, dobra już niech wam będzie.
- Skoro już jest spoko to co robimy? – zapytał Liaś
- Ja tam bym coś zjadł.. – wtrącił nieśmiało Niall
- A był kiedyś moment żebyś ty nie chciał jeść? – nabijał się z niego Zayn
- Nie wiem, musiało to być tak dawno że nie pamiętam – zastanawiał się blondynek
- Oprócz jedzenia macie jakieś propozycje? – zapytałam
- Olivia, choć na plac zabaw. Plose – ciągną mnie Bartek za rękę, robił to w taki sposób nie można było mu odmówić
- No dobrze, szuruj na górę się ubierać. – pogoniłam malca
- A pójdą z nami wujkowie? – spytał chłopiec szeptem
- To musisz ich zapytać. – podpowiedziałam mu
Mały podbiegł do Harrego i szepnął mu na uszko
- Wujku.. pójdziecie ze mną, Olą i Olivką na plac zabaw? – spytał nieśmiało
- No jasne młody. – odpowiedział mu Lou słyszący całą rozmowę
- Więc ustalone. Bartuś biegnij ubierać butki, a ja pójdę po Olę
- Dobrze – chłopiec posłusznie pobiegł po schodach na górę i po chwili wrócił ubrany w swoje ulubione czarne conversy. Trzeba mu było tylko pomóc je zawiązać bo jeszcze nie opanował tej umiejętności. Z pomocą ruszył mu Niall. Zaraz byliśmy gotowi do wyjścia jeszcze tylko usadzenie, właściwie ułożenie Oli w wózku i można wychodzić.

2 komentarze:

Dziękuję:*