czwartek, 22 listopada 2012

Rozdział 1 - New life and new surroundings.


Mieszkałam od urodzenia w Polsce lecz zawsze marzyłam żeby pójść w ślady siostry i przeprowadzić się do Londynu. Rodzice powtarzali mi że gdy już skończę upragnione 18 lat będę mogła podjąć decyzję o przeprowadzce.
***
Wreszcie przyszedł rok skończenia 18 roku życia więc jeden kierunek -> Londyn. Już w czerwcu oznajmiłam że jadę do Pauliny na wakacje. Wszystko było już ustalone i dopięte na ostatni guzik – bilety kupione, Paulina powiadomiona, walizki spakowane. Lot miałam około 14 więc wyjechałam z domu o 11:30. Byłam niesamowicie podekscytowana tym zdarzeniem i jeszcze do tego to był mój pierwszy lot samolotem. Zawsze fascynowało mnie to miasto. Na lotnisku byłam około 13 więc spokojnie udałam się do odprawy. Siedząc w samolocie byłam tak nakręcona. Do tego miałam miejsce przy oknie, a warto wspomnieć że pogoda a zarazem widoki z okien były bajeczne. Czas w samolocie szybko mi upłyną. Na miejscu byłam około 16. Gdy wsiadłam do taksówki od razu podałam adres i nie wiem skąd, był on dla mnie jakiś znajomy. Będąc już na miejscu przywitałam się z domownikami - Pauliną i dwójką jej dzieci, Bartkiem i Olą. Od samego wejścia zapoznałam się z moimi ‘zajęciami domowymi’. Dzięki temu że przyjechałam siostra mogła pojść do pracy, a mnie czekało pilnowanie dzieci. Opowiedziała mi o sąsiadach, o tym że są bardzo mili i jest też w około dużo przystojnych chłopaków – z czego niezmiernie się uradowałam. Pierwszego dnia nie miałam żadnych obowiązków jedynie pomóc siostrze w przygotowaniu kolacji, lecz już drugiego od godziny 16 do 7 rano miałam pilnować dzieci i zająć się domem. Postanowiłyśmy że będą to naleśniki. Przy ich przygotowaniu miałyśmy mnóstwo zabawy i śmiechu – jak za dawnych lat. Po zjedzeniu kolacji udaliśmy się do pokoi. Mój pokój był po prostu cudowny. Miałam duże łóżko, telewizor i balkon z którego był widok na dom sąsiadów i nasz ogródek. Po umyciu się i przebraniu w pidżamę, siadłam na balkonie i obserwowałam gwiazdy, choć wszyscy mówią że w Londynie wiecznie pada to wcale tak nie było. Niebo było bezchmurne. Takie siedzenie i rozmyślanie sprawiło że stałam się śpiąca. Usnęłam w mgnieniu oka, pomimo że nie zdarzało mi się tak w nowym miejscu. Cały czas myślałam że to musi być magiczne miejsce i że czeka mnie tutaj dużo przygód i może i nawet jakaś miłość. 

2 komentarze:

Dziękuję:*